Piękne pożegnanie sezonu: MKS Kluczbork - GKS Katowice 3-0

Piotr Mazurczak
Waldemar Sobota (z prawej) pożegnał się z kluczborskim klubem zdobywając pięknego gola.
Waldemar Sobota (z prawej) pożegnał się z kluczborskim klubem zdobywając pięknego gola. Piotr Mazurczak
Wygrana mocno przesunęła nasz zespół w górę tabeli. Zakończy on sezon na 6. lub 7. miejscu

Rozgrywki się skończyły, ale jako że mecz Sandecja Nowy Sącz - GKP Gorzów został przełożony ze względu na zagrożenie powodziowe w Nowym Sączu, ostateczna lokata MKS-u nie jest jeszcze znana. Na razie nasz zespół jest szósty i tylko wygrana GKP w Nowym Sączu spowoduje, że gorzowianie zajmą 6., a MKS 7. miejsce.
- Przed startem rundy wiosennej taka lokata na koniec sezonu nawet nam się nie śniła - mówił lewy pomocnik MKS-u Kamil Nitkiewicz, który przeciwko katowiczanom zagrał na lewej obronie w miejsce kontuzjowanego Piotra Stawowego. - Co tam na początku rundy. Jeszcze przed dwoma ostatnimi kolejkami naszym celem było zapewnienie sobie utrzymania. To była dla nas bardzo udana runda. W kilku spotkaniach brakowało nam skuteczności, ale na koniec wygraliśmy wysoko dwa mecze. Najpierw w Płocku 4-0 z Wisłą, a teraz z GKS-em.
- Zadanie z GKS-em mieliśmy ułatwione - oceniał prawy obrońca MKS-u Adam Orłowicz. - Rywale byli mocno rozbici. Przed meczem z nami przegrali bowiem pięć spotkań z rzędu nie zdobywając ani jednej bramki. GKS ma problemy finansowe i kadrowe. To było widać w tym spotkaniu. Wygraliśmy bowiem dość łatwo.
- Czapki z głów przed MKS-em - mówił II trener "GieKSy" Henryk Górnik. - Dzięki temu, że wygrał w Płocku my się utrzymaliśmy. Chyba się zespołowi z Kluczborka należy za to od nas skrzynka piwa. Nie wyobrażam sobie, co by się mogło stać, gdyby nasz mecz z MKS-em decydował o tym czy się utrzymamy czy nie. Jesteśmy strasznie rozbici. Najważniejsze, że się utrzymaliśmy, choć nie przypominam sobie serii, żeby GKS przegrał sześć meczów z rzędu nie zdobywając nawet bramki.

Sobotni mecz rozpoczął się od ataków gospodarzy. W 5. min Tomasz Copik zdobył gola głową, ale był na spalonym. W odpowiedzi w 10. min z 18 metrów strzelał Gabriel Nowak, ale zbyt lekko i nasz golkiper Krzysztof Stodoła poradził sobie z tym uderzeniem. Po drugiej stronie boiska szarżował Patryk Tuszyński, ale jego strzał bramkarz GKS-u Jacek Gorczyca odbił na rzut rożny.
W 19. min mógł paść niesamowity gol. Dawid Nowacki uderzył z woleja z ponad 25 metrów lewą nogą, ale piłka trafiła w poprzeczkę bramki gości. W 29. min padła jednak bramka, która również mogłaby być ozdobą wielu spotkań. Waldemar Sobota miał piłkę przy nodze 18 metrów od "świątyni" strzeżonej przez Gorczycę. Najlepszy strzelec MKS-u popatrzył gdzie stoi golkiper GKS-u i pięknym technicznym strzałem w okienko nie dał mu szans na skuteczną interwencję.
To był ostatni mecz Soboty w barwach MKS-u. Jest już przesądzone, że przechodzi do klubu z ekstraklasy. Najbardziej zainteresowane nim są Górnik Zabrze i Śląsk Wrocław, ale jest on również na "liście życzeń" Cracovii Kraków i GKS-u Bełchatów. Z formą jaką prezentował przez trzy lata w MKS-ie powinien spokojnie dać sobie radę w ekstraklasie. Kiedy tuż przed końcem spotkania "Waldi" opuszczał boisko kibice zgotowali mu wielką owację.
- A może nigdzie nie odchodzę - śmiał się Sobota, który był w doskonałym humorze.
Nawet jednak działacze MKS-u nie mają wątpliwości, że 23-letni napastnik nie zostanie w Kluczborku.

W 43. min na 2-0 wynik podwyższył Rafał Niziołek mocnym strzałem z 25 metrów. Gorczyca znów był bez szans. Trzecią bramkę zdobył Michał Glanowski. Piłkę zgrał mu na linię pola karnego Sobota, a rozgrywający MKS-u przepchał się między dwoma defensorami gości i strzałem z 12 metrów w "krótki róg" pokonał Gorczycę.
Goście na miarę skromnych możliwości starali się o zdobycie honorowej bramki. W 64. min Niziołek w ostatniej chwili zablokował Kamila Cholerzyńskiego, a najlepszą okazję w doliczonym już czasie gry zmarnował Adrian Napierała. Będąc pięć metrów od bramki gospodarzy strzelił jednak wysoko nad poprzeczką.
Najbliżej podwyższenia wyniku na 4-0 był rezerwowy Wojciech Hober. W 67. min po dośrodkowaniu Niziołka sprytnie główkował z ostrego kąta lobując Gorczycę. Futbolówka trafiła jednak w poprzeczkę.

MKS Kluczbork - GKS Katowice 3-0 (2-0)
1-0 Sobota - 29., 2-0 Niziołek - 43., 3-0 Glanowski - 56.
MKS: Stodoła - Orłowicz, Odrzywolski, Copik, Nitkiewicz - Niziołek, Nowacki, Kazimierowicz (63. Hober), Glanowski, Sobota (88. B. Kowalczyk) - Tuszyński (75. John). Trener Grzegorz Kowalski.
GKS: Gorczyca - Szafrański, Uszalewski, Ryś, Niechciał - Cholerzyński (78. A. Kowalczyk), Wijas (60. Suda), Nowak (43. Dudzic), Hołota, Plewnia - Napierała. Trener Robert Moskal.
Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Żółta kartka: Napierała. Widzów 2500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska