- Nie chciałem zabić tego człowieka, przecież go nawet nie znałem, po co miałbym to robić - mówił dzisiaj przed sądem oskarżony Piotr B. - Byłem w złym stanie psychicznym. Kilka dni wcześniej umarł mój szef, który był moim najlepszym przyjacielem, miałem skomplikowane stosunki z dziećmi i żoną, nie miałem gdzie mieszkać. Chciałem tylko wyładować swoją złość, postrzelać, ale nie do ludzi.
Dziś przed Sądem Okręgowym w Opolu ruszył proces 34-letniego Piotra B., który w kwietniu ubiegłego roku postrzelił 66-letniego dziś Zbigniewa J.
Poszkodowany, który jest mężem właścicielki kantoru (taki sam biznes prowadzi też jego zięć), zdążył wyjechał tylko ze swojego domu na jednym z osiedli pod miastem, kiedy z pobliskich krzaków wyszedł napastnik i na pustej drodze strzelił do kierowcy audi.
Kula przeszła przez przednią szybę i trafiła mężczyznę w klatkę piersiową.
Ofiara nie zatrzymała samochodu, odjechała jeszcze kilometr w stronę centrum. Tam audi zjechało na pobocze i uderzyło w płot. Zbigniew J. trafił do szpitala we Wrocławiu. Tam przeszedł operację ratującą życie.
Piotr B. przez kolejny dzień i noc ukrywał się w lesie, kilometr od miejsca, gdzie strzelał.
Kiedy ruszyła policyjna obława, próbował uciekać, ale został złapany. Grozi mu teraz nawet dożywocie. Na dzisiejszej rozprawie sędzia Jarosław Mazurek zabronił mediom informowania o przebiegu postępowania dowodowego do momentu zakończenia przewodu sądowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?