Plaga z Egiptu

Fot. internet
Wirus został rozpowszechniony w Egipcie na początku lat 50.
Wirus został rozpowszechniony w Egipcie na początku lat 50. Fot. internet
Groźną chorobą, o której mało się mówi, jest gorączka zachodniego Nilu.

Wirus, który ją wywołuje, został po raz pierwszy wykryty w 1937 roku w Ugandzie. W latach 50 zaczął się on rozprzestrzeniać w Egipcie, a następnie w Afryce i Azji. I w tych krajach można się nim najczęściej zarazić. W ubiegłym roku doszło do dużej epidemii GZN w okolicach Nowego Jorku w USA. Okazuje się też, że w roku 1996 wirusa wyizolowano od... wróbli żyjących w okolicach Warszawy. Na szczęście nie doszło wówczas do zachorowań wśród ludzi.

- Gorączka zachodniego Nilu nie jest tak groźna jak na przykład malaria i medycyna potrafi sobie z nią poradzić - mówi dr Jerzy Ciecierski, konsultant wojewódzki ds. chorób zakaźnych. - Z drugiej strony jednak nie wolno tej choroby bagatelizować, gdyż często występują trudności z jej szybkim rozpoznawaniem. Charakteryzuje ją bowiem szeroka gama objawów klinicznych, które pojawiają się też przy innych schorzeniach tropikalnych. Dlatego wymaga to wnikliwej diagnostyki i uważnej obserwacji chorego.

Przenosicielami wirusa GZN są komary z gatunku Culex, które żywią się krwią ptaków, dlatego ptactwo jest rezerwuarem tych wirusów. Do Europy prawdopodobnie przywleka je ono w ramach lotów migracyjnych z krajów egzotycznych. Np. na przełomie lat 1997/98 duża epidemia GZN miała miejsce w Bukareszcie, gdzie zachorowało 500 osób, a blisko 50 z nich zmarło.

Do tej pory nie wykryto skutecznej szczepionki przeciwko tej chorobie, dlatego jedynym sposobem na uchronienie się przed nią jest unikanie komarów. Dlatego należy:
- unikać przebywania o zmierzchu w pobliżu zbiorników wodnych, gdzie panuje wilgoć, którą komary lubią
- ograniczyć wieczorem przebywanie poza budynkami
- w razie wyjścia na dwór - zakładać ubrania z długimi rękawami, spodnie, kryte obuwie
- spryskiwać odsłonięte części ciała preparatami odstraszającymi owady
- zakładać moskitiery w oknach oraz nad miejscem do spania.

Wirus GZN "lubi" zwłaszcza podmokłe tereny, gdzie występują ulewne deszcze i powodzie. Wtedy sprzyja to bowiem rozwojowi populacji komarów.W rejonach, gdzie występują epidemie, rozpylane są masowo preparaty zabijające komary. Tak postąpiono m.in. w Nowym Jorku. Ale na stałe komarów nie da się wytępić, dlatego nie sposób jest wyrugować z kuli ziemskiej choroby, które one roznoszą.

OBJAWY GZN
Po upływie 3-6 dni od chwili zakażenia wirusem pojawiają się: gorączka, zmęczenie, ból głowy, gardła, mięśni i stawów, zapalenie spojówek, wysypka. Dochodzi do powiększenia węzłów chłonnych, nudności, bólów brzucha i biegunki. U niektórych osób wirus wywołuje też zapalenie mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych, a także doprowadza do zapalenia wątroby, trzustki i mięśnia sercowego. Wymagana jest hospitalizacja. Nie ma konkretnego leku, który zniszczyłby wirusa, dlatego stosuje się leczenie objawowe.

NA RAZIE SIĘ NIE BÓJMY
Rozmowa z prof. Januszem
Knapem, dyrektorem Departamentu Przeciwepidemicznego Głównego Inspektoratu Sanitarnego w Warszawie
- Podobno wirus zachodniego Nilu pojawił się ponownie w Polsce i zaatakował m.in. wróble żyjące w rejonie Puszczy Kampinoskiej. Czy to prawda?
- Tak, w 1999 roku. Ustalono, że ptaki, które ornitolodzy wówczas odłowili w celach naukowych, zetknęły się wcześniej tym wirusem. Nie stwierdzono jednak wśród nich żadnego zachorowania. Z powodu ocieplenia klimatu wirus zachodniego Nilu jest roznoszony przez ptactwo przylatujące z tropików po całym świecie. Na pewno trzeba to obserwować.
- Może u nas kiedyś dojść do rozmnażania się wirusa i przeniesienia go na ludzi?
- Taka możliwość w Polsce jest wyjątkowo mała. Najpierw musiałaby przez 12 dni z rzędu panować temperatura powyżej 22 stopni Celsjusza, a w naszym klimacie jest to raczej niemożliwe.
- Zatem nie ma powodu do alarmu?
- Na razie nie ma się czym przejmować. Dobrze jednak, że jest jakaś czujność nie tylko wśród ornitologów, ale i wirusologów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska