- 11-procentowa inflacja powoduje trzęsienie ziemi w naszych portfelach i dewastuje przyszłość w szczególności tych, którzy oszczędzali na mieszkanie, wzięli kredyty i są w gigantycznych kłopotach – mówił na wtorkowej (19.04) konferencji prasowej poseł Ryszard Wilczyński z Platformy Obywatelskiej. - Rząd, zamiast zajmować się drastycznym pogorszeniem sytuacji życiowej Polaków, zajął się propagowaniem kłamstwa, że za inflację winę ponosi Putin. Przypominam, że inflacja zaczęła rosnąć już w marcu ubiegłego roku i przed wojną zbliżyła się do 10 procent.
Posłowie opozycji pokreślili, że drożyzna najsilniej odbiła się m.in. na pracownikach sfery budżetowej, stąd postulat 20-porcentowej podwyżki dla tej grupy. - Rząd, który przez ostatnich kilkanaście miesięcy rolował swój dług poprzez inflacyjny budżet, poprzez podatek inflacyjny, postanowił, że zapłacą za to polskie rodziny, przede wszystkim pracownicy budżetówki. Stąd propozycja, by zrekompensować im utracone dochody, utraconą siłę nabywczą – argumentował poseł Wilczyński.
Platforma Obywatelska zaproponowała też rozwiązanie, które ma przynieść ulgę kredytobiorcom.
- W ubiegłym roku 256 tys. rodzin w Polsce wzięło kredyty hipoteczne m.in. na zakup domu czy mieszkania – wyliczał na wtorkowej konferencji poseł Tomasz Kostuś z PO. – Polacy wzięli te kredyty, bo uwierzyli w cud gospodarczy, uwierzyli w fałszywą narrację, że jeszcze tak dobrze nigdy nie było. Większość tych rodzin jest w pułapce, bo dziś nie są w stanie spłacać tych kredytów. Żeby temu przeciwdziałać chcemy w specjalnej ustawie zamrozić raty kredytów do poziomu z grudnia 2021 roku.
Zdaniem posła Kostusia pieniądze na ten cel można znaleźć m.in. w Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. - Oszczędności należy też szukać w kancelarii premiera. W 2015 roku, gdy premierem była Ewa Kopacz, wydatki na jej kancelarię były na poziomie 150 milionów złotych. Dziś jest to 900 milionów złotych – przekonywał.
Trzecim elementem pomysłu opozycji na ratowanie sytuacji w kraju są tzw. obligacje antydrożyźniane, które mają zapobiec spadkowi wartości oszczędności Polaków.
- Przeciętne oprocentowanie lokat bankowych to ok. 2 proc. Inflacja wynosi 11 proc, a specjaliście mówią, że do końca roku będzie znacznie wyższa – argumentował Rajmund Miller z PO. - Pomysł polega na tym, że państwo wypuści obligacje, które każdy polski obywatel będzie mógł nabyć w banku. Te obligacje byłyby średnio o wartości 50 tys. złotych. Gdy obywatel zdecyduje się je odsprzedać, będą one wypłacane z takim oprocentowaniem, jak wynosi na dany dzień inflacja. Zabezpieczymy w ten sposób wartość tych oszczędności.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?