Płoną trawy na Opolszczyźnie. To już prawdziwa plaga

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Sucha i wietrzna pogoda stwarza najbardziej sprzyjające warunki dla rozprzestrzeniania się ognia. Ludzi gubi brak wyobraźni.
Sucha i wietrzna pogoda stwarza najbardziej sprzyjające warunki dla rozprzestrzeniania się ognia. Ludzi gubi brak wyobraźni. Archiwum KW PSP Opole
Od początku roku strażacy do takich pożarów wyjeżdżali ponad 600 razy.

Tak duża liczba pożarów traw to absolutny rekord ostatnich lat. Zdaniem opolskich strażaków wpływ na tę niechlubną statystykę ma pogoda. Ciepła zima sprawiła, że wielu Opolan zabrało się za wypalanie traw na nieużytkach, polach w ogrodach.

- Efekt jest taki, że od stycznia strażacy mają pełne ręce roboty - relacjonuje bryg. Adam Janiuk z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Opolu. - Od początku roku nie ma dnia, żebyśmy nie wyjeżdżali do palących się traw.

Dla porównania w analogicznym okresie ubiegłego roku interwencji było 126, a w 2012 - 183. W tym sezonie niechlubną statystykę otwiera powiat nyski, w którym od początku 2014 doszło do 152 pożarów traw. Zaraz po nim są powiaty: opolski (112) i brzeski (103).

- Wciąż niestety pokutuje przekonanie, że wypalanie traw jest dla gleby korzystne. Nic bardziej błędnego! - mówi bryg. Adam Janiuk. - Ono powoduje nie tylko, że w ogniu giną gryzonie, płazy, ale również sprawia, że zagrożone jest życie i zdrowie ludzi. Gdy jest sucho i wietrznie, a ludzie zwykle właśnie wtedy zabierają się za wypalanie traw, ogień rozprzestrzenia się gwałtownie i trudno nad nim zapanować.

Wiosną 2011 r. opolscy strażacy w akcjach związanych z wypalaniem traw spędzili łącznie 1,5 miesiąca. Sądząc po ilości takich zdarzeń w tym roku, ten czas znacznie się wydłuży, zwłaszcza że astronomiczna wiosna jeszcze nie nadeszła.

Ci, którzy decydują się na wypalanie traw, są przekonani, że kontrolują sytuację i w porę będą w stanie zareagować. Strażacy apelują, żeby nie przeceniać swoich możliwości, bo zdarza się, że z pozoru niewinne wypalanie traw kończy się tragedią.

- Były przypadki, że znajdowaliśmy na miejscu akcji ofiary śmiertelne. Wiele z nich nie miało nawet widocznych oparzeń. Czasami wystarczy jeden haust gorącego powietrza albo dymu, po którym człowiek nie jest już w stanie uciekać przed płomieniami - ostrzega bryg. Adam Janiuk. - Ogień to żywioł. Bywa, że w starciu z nim giną nawet strażacy, którzy są przecież szkoleni do tego, by nad nim zapanować. Nie warto ryzykować, bo na skutek jednej nieodpowiedzialnej decyzji bardzo łatwo stracić dom, samochód, a czasami i życie.

Na szczęście jak dotąd w pożarach traw, do których doszło w tym roku na Opolszczyźnie, nie było ofiar śmiertelnych. W ubiegłym roku w całej Polsce w wyniku takich zdarzeń zginęło 10 osób.

Ci, którzy mimo ostrzeżeń, chcą ryzykować, muszą liczyć się z konsekwencjami. Za wypalanie traw grożą surowe kary: grzywna do 5 tysięcy złotych, a nawet areszt. Jeśli ogień wymknie się spod kontroli, powodując zagrożenie życia lub zdrowiu wielu osób albo narażając mienie znacznej wartości, sprawca może trafić za kratki nawet na 10 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska