PlusLiga. Drobne potknięcie ich nie zatrzymało. Kolejna wygrana ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Aleksander Śliwka zdobył dla ZAKSY 9 punktów.
Aleksander Śliwka zdobył dla ZAKSY 9 punktów. Mirosław Szozda
Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wciąż pozostają niepokonani w tym sezonie. W meczu 12. kolejki pokonali u siebie 3:1 GKS Katowice.

- Wiemy, że musimy utrzymywać ciągły głód zwycięstw, aby odnosić kolejne wygrane – mówił po środowej, wyjazdowej wygranej 3:0 nad Czarnymi Radom Aleksander Śliwka, przyjmujący ZAKSY. - Jeśli to zniknie, to mogą się przydarzyć porażki czy momenty zwątpienia, słabszej formy. Dbamy więc o to, aby ten wewnętrzny ogień cały czas płonął.

Słowa te jednak nie do końca pasowały do opisania początkowych fragmentów rywalizacji kędzierzynian z GKS-em. Z wyjątkiem kilku pierwszych akcji, po których ZAKSA prowadziła 4:0, przez całą inauguracyjną odsłonę można było odnieść wrażenie, że jej siatkarze grają w ofensywie jakby na „zaciągniętym hamulcu ręcznym”.

Co prawda gospodarze popełnili bardzo mało błędów, ale w ich akcjach na siatce często brakowało przekonania i zdecydowania. Tą nadmiernie asekuracyjną grę skrzętnie wykorzystali katowiczanie, poczynający sobie bez żadnych kompleksów. Szczególnie imponował w ich szeregach były gracz Młodej ZAKSY, atakujący Karol Butryn. Aż 9 zdobytych przez niego punktów pozwoliło przyjezdnym rozpocząć mecz od wygranej 25:23.

Porażka ta podziałała na wicemistrzów Polski motywacyjnie, ponieważ powoli, ale konsekwentnie zaczęli oni odbudowywać swoją grę. Rozgrywający Benjamin Toniutti znacznie częściej zaczął wykorzystywać w ataku przede wszystkim Sama Deroo, który odpłacił mu się wysoką, 63-procentową skutecznością (5/8). Francuski reżyser gry miejscowych chętniej rozgrywał też na środek.
Tam szczególnie dobrze spisywał się Łukasz Wiśniewski, dając się rywalom we znaki właściwie wszystkimi elementami. Z czasem ZAKSA na dobre przełamała ekipę z Katowic, pozwalając jej zdobyć tylko 19 punktów.

Jednak dopiero w trzeciej odsłonie pokazała długimi fragmentami taką grę, jakiej oczekują od niej kibice. Kluczowe znaczenie dla jej losów miał fakt, że łupem gospodarzy padły niemal wszystkie długiej wymiany. Wygrywali je przed wszystkim dzięki cierpliwości i nietuzinkowej technice Deroo. Prowadząc właściwie od początku do końca, ostatecznie zwyciężyli 25:18.

Przypieczętowanie wygranej za trzy punkty w czwartym secie przyszło im z nieco większym trudem, ponieważ niemający już nic do stracenia katowiczanie maksymalnie ryzykowali i to im się długimi fragmentami opłacało. W ZAKSIE jednak wszyscy zawodnicy mieli już sporą pewność siebie, co zdecydowanie ułatwiało wybory Toniuttiemu i ostatecznie pozwoliło kędzierzynianom odnieść 12. zwycięstwo w sezonie (trzy punkty za wygraną z wycofaną z PlusLigi Stocznią Szczecin zostały im odebrane).

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - GKS Katowice 3:1 (23:25, 25:19, 25:18, 25:20)
ZAKSA: Toniutti, Deroo, Wiśniewski, Kaczmarek, Śliwka, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Walawender, Koppers, Jungiewicz, Kalembka.
GKS: Komenda, Rousseaux, Krulicki, Butryn, Kohut, Sobański, Mariański (libero) oraz Depowski, Fijałek, Quiroga, Krzysiek, Sobala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska