- Marek błyskawicznie kojarzył fakty i przypominał sobie wydarzenia nawet sprzed kilkunastu lat. Dokładnie pamiętał polityczne przepychanki, czy to w radzie miasta czy w sejmiku województwa. Bardzo mu tego zazdrościłem - wspominał Cezary Puzyna, dziennikarz Radia Opole i redakcyjny kolega. - Politykę kochał miłością absolutną, zwłaszcza tę lokalną.
Świecka ceremonia odbyła się we wtorek (18 lutego) na cmentarzu w Nowej Schodni pod Ozimkiem. Ciepło o zmarłym mówili jego przyjaciele i współpracownicy oraz żona Grażyna, którą poznał... w piaskownicy pół wieku temu. Doczekali się córki Małgorzaty.
Marka Świercza żegnała rodzina, przyjaciele, politycy, samorządowcy, oraz uczniowie, bo zanim zaczął przygodę z dziennikarstwem był nauczycielem.
- Na zakończenie podstawówki napisał mi na jednym ze zdjęć pamiątkowych: „nie bierz życia zbyt poważnie, bo jest to wielka gra, z której nikt z nas nie wychodzi żywy” - wspominał Szymon Iwański, jego były uczeń.
Marek Świercz zmarł 13 lutego po ciężkiej chorobie. Miał 54 lata.
Przez długie lata był związany z prasą, m.in. z nto. Później zaczął swoją przygodę z telewizją i radiem. W Radiu Opole prowadził poranne rozmowy: „W cztery oczy”, „Poglądy i osądy”, „Lożę Radiową” oraz „Niedzielną Lożę Radiową”. Był też koordynatorem redakcji publicystyki.
Dziennikarz był miłośnikiem Milesa Davisa. Podczas składania urny z prochami zmarłego do grobu zabrzmiały dźwięki jego ulubionego muzyka.