Polska jedzie na Euro do Niemiec. "To powinien być czas na ciężką pracę"

Zbigniew Czyż
Zbigniew Czyż
Wojciech Szczęsny
Wojciech Szczęsny Fot: Leszek Szymański
Były reprezentant kraju Bartosz Bosacki przyznał, że wygrany po rzutach karnych mecz polskich piłkarzy z Walią był trudny do oglądania, ale liczy się awans na Euro. "Sporo było mankamentów w naszej grze, prawie w ogóle nie kreowaliśmy sytuacji" – ocenił.

Biało-Czerwoni we wtorkowy wieczór w Cardiff w finale baraży zremisowali z Walią 0:0, ale zwyciężyli w serii rzutów karnych (5-4) i zapewnili sobie po raz piąty prawo startu na mistrzostwach Europy. Bosacki uważa, że najważniejszy jest awans, bo sam mecz nie mógł się podobać.

"To był trudny mecz, zarówno dla oglądających kibiców, jak i samych piłkarzy. Na pewno wpływ na to miała stawka spotkania. Widać było, szczególnie na początku, takie wzajemne badanie i zabezpieczanie się z tyłu. Brakowało dążenia do stwarzania sobie okazji. Ale takie mecze też trzeba grać" – powiedział PAP 20-krotny reprezentant Polski.

Jego zdaniem, Polacy byli bardzo mało efektywni w ofensywie i przez 120 minut nie stworzyli stuprocentowej okazji.

"Reprezentacja, która aspiruje do gry na Euro, musi kreować sytuacje, oddawać strzały na bramkę. Takich dobrych szans na zdobycie gola praktycznie nie mieliśmy. Często brakowało dokładnego ostatniego podania. Zdarzały się też proste straty w środku pola, co mogło zakończyć się utratą bramki. Nasza drużyna takiemu przeciwnikowi jak Walia powinna narzucić swój styl gry, a w tego też nie było" – skomentował.

"Uczciwie trzeba przyznać, że to Walijczycy byli bliżsi zdobycia bramki. Nie były one może też stuprocentowe, raz uratował nas Wojtek Szczęsny, a spalony, po którym padła bramka dla rywali, był minimalny" – dodał.

Podopieczni Michała Probierza mogą już w nieco spokojniejszych okolicznościach przygotowywać się do turnieju finałowego, który rozegrany zostanie w Niemczech. Bosacki nie ukrywa, że najbliższe tygodnie to czas na wyciągnięcie wniosków dla wszystkich osób związanych z polską piłką.

"Tu nie chodzi o to, że dzięki awansowi na Euro, władze Polskiego Związku Piłki Nożnej oraz reprezentanci dostali prawie trzy miesiące spokoju. To powinien być czas na ciężką pracę, wyciągnięcie wniosków z poprzednich niepowodzeń i poprawę atmosfery zarówno wokół związku jak i reprezentacji. Oprócz samej formy piłkarzy, ta atmosfera, jaka towarzyszy drużynie, też jest bardzo ważnym elementem na takich imprezach" – zaznaczył.

Biało-czerwoni po raz piąty z rzędu wystąpią na Euro. W grupie D zmierzą się z Holandią, Austrią i Francją. Bosacki nie ukrywa, że atutem może być wsparcie polskich kibiców, których w Niemczech nigdy nie brakowało.

"Jeśli do Euro nic złego się nie wydarzy, nie pozamykają granic, to na tych meczach będzie wielu kibiców z Polski. Ja miałem okazję wystąpić na mundialu w Niemczech 18 lat temu. I mogę powiedzieć, że naprawdę fajnie się gra w obcym kraju, gdy na stadionie jest większość Polaków. Dla wielu chłopaków to będzie na pewno spore przeżycie. Co do samej grupy, to rywale bardzo trudni, ale z drugiej strony na każdym dużym turnieju są niespodzianki, jest jakiś czarny koń, a niektórzy faworyci zawodzą. Może właśnie tym czarnym koniem będzie akurat nasza reprezentacja" – podsumował były piłkarz m.in. Lecha Poznań i VfL Nuernberg.

(PAP)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Polska jedzie na Euro do Niemiec. "To powinien być czas na ciężką pracę" - Portal i.pl

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska