Taki już mój pech, że co jakiś czas testuję na swoich bliskich funkcjonowanie weekendowej pomocy medycznej w Opolu. Rok temu wiozłem syna ze złamanym obojczykiem do Nysy, bo w Opolu szpitalne SOR-y udawały, że dyżurują codziennie.
Wczoraj rano próbowałem w naszym ponad 100-tysięcznym mieście wojewódzkim uzyskać pomoc dla mamy, której po zabiegu stomatologicznym spuchło pół twarzy. I okazało się, że pomocy nie ma, bo stomatolodzy z dyżurującego w ramach kontraktu z NFZ "Dental Studio" z ul. Mickiewicza są na feriach.
Niestety, nie zostawili na automatycznej sekretarce informacji, kto ich w Opolu zastępuje.
Zadzwoniłem więc do opolskiego Wojewódzkiego Centrum Medycznego. Tam usłyszałem, że w Opolu nie uzyskam w niedzielę żadnej pomocy dentystycznej - nawet za pieniądze.
Uprzejmy rozmówca zaproponował za to wyjazd z cierpiącą mamą do… Brzegu. I dodał, że podobnych telefonów od zdenerwowanych pacjentów z bólem ma więcej, dlatego wszystkim radzi pisać skargi do NFZ.
Czegoś tu nie rozumiem. W Opolu pracują dziesiątki stomatologów, działają dwa potężne szpitale wojewódzkie, a kiedy jeden dyżurujący pan dentysta jedzie na narty, to każą cierpiącym opolanom jeździć do Brzegu? Naprawdę nie da się tego lepiej zorganizować?
Niestety, sygnałów o tym, że czegoś nie da się załatwić w Opolu, jest coraz więcej. Coraz częściej też słychać, że bardziej kompetentną i życzliwą pomoc medyczną w wielu specjalizacjach można uzyskać w szpitalach poza Opolem. I nie dotyczy to tylko porodówek, o których dziś piszemy na str. 1 i 4.
Dobrze, że rozwijają nam się usługi medyczne w miastach powiatowych. Szkoda, że towarzyszy temu wrażenie niedowładu stolicy województwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?