Powiesili chłopca dla zabawy

Oskarżeni, wówczas 17-letni Paweł A. i 19-letni Mariusz Ć., zaczepili znanego sobie chłopca, gdy spacerował z psem. Wspólnie poszli narwać jabłek z drzewa rosnącego obok szkolnego boiska, ale gdy Mariusz F. schodził z jabłoni, złapali go, zrobili ze smyczy pętlę, którą zarzucili mu na szyję, a drugi koniec przywiązali do konaru. Zostawili wiszącego i odeszli, mimo błagań chłopca, by go odwiązali.
Chłopca w ostatniej chwili uratowali przypadkowi przechodnie, którzy usłyszeli jego rozpaczliwe wołanie o pomoc. Pawła A. i Mariusza Ć. policja zatrzymała jeszcze tego samego dnia wieczorem.
Prokurator oskarżył ich o usiłowanie zabójstwa i zażądał dla nich po dziesięć lat więzienia. Obrońcy wnosili o uniewinnienie oskarżonych, tłumacząc, iż chłopcy nie mieli zamiaru zabić kolegi, a jedynie chcieli pobawić się z nim w wisielca. Sąd Okręgowy w Opolu na piątkowej sesji wyjazdowej w Nysie nie przychylił się do tej argumentacji i uznał oskarżonych za winnych. W uzasadnieniu wyroku podkreślono, że niedoszli oprawcy musieli się liczyć ze śmiercią ofiary, niemniej sąd wziął pod uwagę wiek oskarżonych i fakt, iż Mariusz F. przeżył. Wyrok nie jest prawomocny.
Rodzice obecnie już piętnastolatka o wyroku dowiedzieli się od dziennikarzy. - Brak mi słów, prawo chroni gangsterów, a nie zwyczajnych ludzi - mówił wczoraj z płaczem Mieczysław F., ojczym poszkodowanego chłopca. - Oni odsiedzą kilka lat i wyjdą na wolność, a Mariuszowi kto zdrowie wróci?
Chłopiec wciąż skarży się na bóle, ogólne osłabienie, traci równowagę. Ostatnie badania wykazały uszkodzenia przy podstawie czaszki, dziś znowu zostanie mu założony kołnierz ortopedyczny. Nie wiadomo, na jak długo.