Tak było
Tak było
Największa powódź w powojennej historii gminy Branice zaczęła się w nocy z 6 na 7 lipca 1997 roku. Żywioł niósł ze sobą wszystko: drzewa, sprzęt rolniczy, a nawet węgiel z krnowskiej ciepłowni. Po powodzi miejscowi palili nim w piecach. Żywioł zaskoczył nawet straż graniczną, która miała w Bliszczycach swój posterunek. Pograniczników, ich broń oraz wyposażenie strażnicy musiał ewakuować śmigłowiec. Woda zabrała dorobek całego życia wielu mieszkańcom. W ubiegłym roku w Bliszczycach postawiono obelisk upamiętniający tamtą katastrofę.
Boboluszki to mała wieś leżąca nad graniczną rzeką Opawą. Kilkadziesiąt domów, sklep oraz Dom Pomocy Społecznej, w którym mieszkają osoby upośledzone psychicznie i fizycznie. Kiedy jest sucho, rzeka nie wygląda groźnie. Jednak podczas roztopów w czeskich górach woda gwałtownie się podnosi, a nurt jest rwący. Wały, które bronią wieś przed powodzią, znajdują się przed miejscowością oraz za nią. W centrum ich nie ma.
- Jeśli nie wybudują tego odcinka, nigdy nie będziemy bezpieczni - mówi Marek Modzelewski, sołtys Boboluszek. - Potrzeba jeszcze około dwustu metrów umocnień. Czekamy na nie z utęsknieniem.
W 1997 roku rzeka wystąpiła z koryta i zalała część wsi. Natomiast w zeszłym roku o mało nie przerwała wałów przed wsią, które zrobiły się miękkie jak ciasto. Woda zaczęła tryskać z nich malutkimi strumyczkami. Tylko dzięki szybkiej interwencji strażaków i mieszkańców, udało się zapobiec tragedii. W ostatniej chwili wzmocnili je workami z piaskiem.
- W tym roku udało się naprawić wały zniszczone podczas ubiegłej powodzi - wyjaśnia Józef Małek, wójt Branic. - To ważne, bo nic przy nich nie było robione od czasu, kiedy wybudowali je Niemcy.
Stare umocnienia zostały rozebrane i usypane od nowa, brzegi zostały dodatkowo wzmocnione kamieniami.
- Teraz podczas ewentualnej powodzi powinny wytrzymać napór wody - dodaje wójt Małek.
Umocnienia nadwyrężone zeszłoroczną powodzią udało się też naprawić w Bliszczycach i Branicach Zamku. Koszt tego przedsięwzięcia to ponad 100 tysięcy złotych. Pieniądze dał Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych.
- Cieszymy się, że naprawiono nam wały, ale chcemy też nowych - dodaje sołtys Modzelewski.
Dlaczego więc naprawiono stare wały, a nie dobudowano następnych?
- Naprawa była konieczna, bo naruszone przez powódź umocnienia nie wytrzymałyby kolejnego kataklizmu - wyjaśnia wójt Małek. - Przy większej wodzie zostałyby zmyte i mogłoby dojść do tragedii.
Jak mówią władze gminy, jest szansa, że brakujący odcinek umocnień wreszcie powstanie.
- Prowadzimy już rozmowy o wymianie gruntów, na których trzeba je usypać - zapewnia Józef Małek. - Poza tym jest też szansa na pieniądze. Będziemy się o nie starać z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?