Pan Zdzisław spod Opola poszedł na finansowane przez powiatowy urząd pracy roboty publiczne.
Zajmował się porządkowaniem ulic i terenów zielonych. - Starałem się w pracy, często narobiłem się jak wół - opowiada. -Szef klepał mnie po ramieniu i mówił, że się sprawdzam. Ale kiedy dotacja się skończyła, pokazał drzwi i nawet nie powiedział słowa dziękuję...
Niestety, podobnych historii tylko w naszym województwie i całym kraju jest mnóstwo.. M.in. dlatego efektywność programów aktywizacyjnych dla osób w wieku 50+ postanowiła sprawdzić Najwyższa Izba Kontroli. Wyniki są bardzo niepokojące.
W raporcie kontrolerzy podkreślają, że firmy uzyskują dodatkową siłę roboczą, nie ponosząc przy tym żadnych kosztów. Przedsiębiorcy nie przedłużają jednak umów zatrudnionym, kiedy dofinansowanie się kończy, a urzędy pracy nie mają odpowiednich instrumentów prawnych, żeby ich do tego zmuszać.
Najgorzej w tym zestawieniu wypadają różnego rodzaju staże. Zatrudnienia nie znalazła ponad połowa ich uczestników. Reszta została zatrudniona na podstawie umów krótkoterminowych. Większość z nich (75 proc.) po ich wygaśnięciu musiała ponownie zarejestrować się w PUP jako osoby bezrobotne. Podobnie nieprzydatne okazały się szkolenia.
NIK w badaniach pominęła co prawda Opolszczyznę, ale wyniki efektywności aktywizacji osób starszych, do których dotarła nto, potwierdzają ogólnokrajową tendencję.
Jej miernikiem może być przeprowadzony w 2012 r. specjalny program pomocy dla Opolan w wieku 50+, finansowany przez ministerstwo pracy. Płaciło ono za organizację staży, robót publicznych i interwencyjnych. W projekt za 3 mln zł zaangażowano 586 osób, ale stałą pracę znalazło dzięki niemu zaledwie 293. To oznacza, że skuteczność programu nie wyniosła nawet 50 procent.
- Najwyższa była w powiecie głubczyckim, tam pracę znalazło 84,6 proc. uczestników - mówi Ewa Feresztyn z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu. - Najniższa była w powiecie w oleskim i wyniosła 33 proc.
W 2013 r. też realizowano taki projekt, ale jego efektywność będzie dopiero badana. Już wiadomo jednak, że wyniki nie będą dużo lepsze. Tylko w grudniu 2013 r. do opolskich pośredniaków wróciło 313 bezrobotnych powyżej 50 lat, którym pokończyły się staże, a pracodawcy nie mieli zamiaru podpisywać z nimi kolejnych umów.
Maciej Filipowicz z Obserwatorium Rynku Pracy przy opolskim WUP przekonuje, że przyczyną niechęci do zatrudniania na stałe starszych osób jest m.in. ich zbyt niskie wykształcenie oraz zdezawuowane kompetencje. Powołuje się tu na wyniki szczegółowych badań przeprowadzonych kilka lat temu w naszym regionie.
- Ponadto przedsiębiorcy dyskryminują osoby z kategorii 50+, uważając takich pracowników za mało wydajnych czy mało efektywnych - dodaje.
Potwierdza to Jeremi Mordasewicz, ekspert ze zrzeszającej pracodawców KonfederacjiLewiatan. I przyznaje wprost: tworzenie programów pomocowych polegających na krótkotrwałym premiowaniu przez państwo zatrudnienia jest złym rozwiązaniem.
- Tych ludzi się stygmatyzuje, podkreśla, że nie potrafią sobie radzić sami - podkreśla Mordasewicz. - Pracodawcy zatrudniają ich tylko dla chwilowych korzyści, a kiedy te się kończą, rezygnują z ich usług i szukają innych.
Jego zdaniem, niechęć części przedsiębiorców do zatrudniania osób po pięćdziesiątce bierze się także z błędów starego systemu emerytalnego. - Jeszcze niedawno kobiety mogły iść na emeryturę w wieku 55 lat, a mężczyźni po sześćdziesiątce - wyjaśnia ekspert Lewiatana. - Na kilka lat przed emeryturą osoby takie przestawały w siebie inwestować. W efekcie nie inwestował w nie także pracodawca, no i przestali być pożądani na rynku pracy...
Mordasewicz przekonuje, że jeżeli państwo chce je wspierać, to powinno się ograniczyć jedynie do szkoleń, jakie wskażą sami pracodawcy, a nie przekonani o swojej nieomylności urzędnicy. Ewentualnie przeznaczyć pieniądze na programy zdrowotne dla takich osób.
Na koniec 2013 r. na Opolszczyźnie bez pracy było 14081 osób w wieku powyżej 50 lat. Tylko od listopada ich liczba wzrosła o 529. Stanowili oni 27 proc. wszystkich bezrobotnych.