Ponoć było to ze 200 lat temu, kiedy chłopi musieli obrabiać i dworskie, i proboszczowskie pola.
- Młócili zboże, ksiądz przyszedł ich sprawdzić - opowiada Bożena Smerd.
- Wlazł w stertę i dostał cepami. To była przypadkowa śmierć - dodaje jej mąż Ryszard, sołtys wsi.
- Może to prawda, a może nie. Ja niczego na piśmie na ten temat nie znalazłem, a szukałem - mówi Mieczysław Papiernik, obecny proboszcz (samodzielną parafię na nowo utworzono w Kowalach w 1988 roku; przez wieki była przynależna do Praszki, ale wiadomo na pewno, że istniała już w roku 1460).
- A mi mama opowiadała, że te cepy poszły w ruch przez pieniądze - twierdzi Viktoria Owczarek. - Przed wojną za krowę dostawało się 105 złotych, prawie tyle samo kosztował pogrzeb. To majątek, a 200 lat temu musiało być jeszcze gorzej... - śmieje się pani Weronika. - Ja wam opowiem prawdziwe historie.
Jako 11-letnia dziewczynka razem z braćmi została wywieziona na roboty do Niemiec. Po wojnie znaleźli się w amerykańskiej strefie. Mogli wybrać, dokąd chcą jechać. Pani Weronika z mamą wróciły do Polski, brata pognało w świat - przez USA do Kanady. Dziś także rodzina siostry mieszka w Montrealu.
Pani Weronika była tam aż cztery razy. Płynęła za ocean ostatnim rejsem słynnego "Batorego".
- Ja tam się podróży nie boję. Za młodu z wami bym pojechała na rowerze przez całą Opolszczyznę - deklaruje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?