Prudnicki Coroplast zwalnia, ale nie wszystkich

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Prudnicki oddział Coroplastu zatrudnia 310 osób przy produkcji wiązek kabli samochodowych. Pracują w hali wynajmowanej od miasta, na terenie dawnego Froteksu.
Prudnicki oddział Coroplastu zatrudnia 310 osób przy produkcji wiązek kabli samochodowych. Pracują w hali wynajmowanej od miasta, na terenie dawnego Froteksu. Krzysztof Strauchmann
Pracę tracą zatrudnieni na umowach czasowych. Ile zostanie miejsc pracy w oddziale? Jeszcze nie wiadomo.

Zakład firmy Coroplast w Prudniku pozostaje - takie zapewnienie z ust dyrektora Jana Śliwińskiego usłyszeli we wtorek przedstawiciele władz miejskich i powiatu prudnickiego. Na spotkanie w centrali firmy w Dylakach pojechał m.in. burmistrz Franciszek Fejdych, starosta Radosław Roszkowski i dyrektor Powiatowego Urzędu PracyGrażyna Klimko.

- Z rozmów definitywnie wynika, że Coroplast nie ma w planach likwidacji swojego zakładu w naszym mieście - informuje Franciszek Fejdych. - Firma dostosowuje się do wymogów rynku, co wymusza na niej przeprowadzenie zmian kadrowych w zakładach. Na dziś nie ma jednak jeszcze żadnych decyzji, jak duże będzie zatrudnienie w prudnickim oddziale. Wymuszanie jakichkolwiek deklaracji na dyrekcji firmy w tej sprawie byłoby z naszej strony nadużyciem.

Dyrekcja Coroplastu nie odpowiedziała nam na pytania o przyszłość firmy. Coroplastu zatrudnia obecnie w Prudniku ok. 310 osób, a we wszystkich swoich zakładach na Opolszczyźnie ok. 3,5 tysiąca. W połowie października na zebraniu z załogą oddziału szefowa kadr zapowiedziała, że osobom zatrudnionych na umowach czasowych nie zostaną one przedłużone.

Z tego powodu od września do grudnia miesięcznie odchodzi po kilkanaście osób. Z drugiej strony zatrudnionym na stałych umowach zaproponowano podjęcie pracy w zakładzie w Krapkowicach, tj. 35 kilometrów dalej. Zmiany podobno nie mają związku z uruchomieniem nowej produkcji w Strzelcach Opolskich, co wcześniej sugerowano.

- Na spotkaniu powiedziano nam, że w Prudniku zostanie tylko garstka ludzi - opowiada jedna z pracownic, prosząc o zachowanie anonimowości. - Pracuję w Coroplaście 10 lat. Mam dwuletnią umowę, która kończy się 31 października. Nikt się nie przejął tym, że sama utrzymuję dwoje dzieci. Od tygodnia chodzę po firmach i pytam o nową pracę, ale nikt nic nie ma. Potrzebują tylko młode kelnerki i kucharzy z doświadczeniem, a ja mam ponad 45 lat. Będę się utrzymywać z alimentów na dzieci i zasiłku dla bezrobotnych, tak długo, jak będę go dostawać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska