Poloniści, którzy przed tygodniem wypadli słabo w konfrontacji z Silesiusem Kotórz Mały, do Prudnika pojechali wzmocnieni Szymonem Artwikiem, Sławomirem Słowikiem i Bartłomiejem Sową.
- To nasz podstawowy blok defensywny i od razu gra w tyłach była dużo lepsza - ocenił Zbigniew Wandas, trener Polonii. - A ponieważ mamy niezłych napastników jestem spokojny o naszą przyszłość.
Już w pierwszej połowie nysanie dwukrotnie stanęli przed szansą na objęcie prowadzenia. Paweł Lepak główkował i próbował lobować bramkarza, ale uczynił to nieskutecznie.
Po przerwie idealnie dograł jednak do Grzegorza Kuglarza, a ten z 20 metrów strzelił wewnętrzną częścią stopy nie do obrony.
Kiedy wydawało się, że atakujący i strzelający prudniczanie (Wesołowski, Olejnik i Mazur) nie złamią obrony rywala nadeszła trzecia minuta doliczonego czasu gry. Wówczas bramkarz Wojciech Folęga pociągnął za koszulkę jednego z rywali, a rzut karny wykorzystał Marcin Rudzki.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?