Pszczoła z Kluczborka

Monika Kluf
Miodna robotnica ma się kojarzyć z grodem nad Stobrawą. Nie wszyscy jednak uważają by był to dobry moment dla tego rodzaju symboli.

Po serii folderów i w miarę przyzwoitej stronie internetowej czas na coś bardziej spektakularnego i, zdaniem pomysłodawcy, skutecznego. To coś - to symbol, który nieodłącznie kojarzyć będzie się z Kluczborkiem.
- Skoro Warszawa i Kopenhaga mają Syrenkę, Paryż - wieżę Eiffla, Piza - Krzywą Wieżę, Nowy Jork - Statuę Wolności, a Rzym - koloseum, wylicza burmistrz i przekonuje dalej w piśmie do kolegów radnych: "uważam, że symbolem Kluczborka winna być pszczoła, ta w naturze występująca miodna robotnica".
Miodna robotnica pomysłu burmistrza Jendrsczoka to nie jakieś logo czy spinka do klapy, ale gigantyczny owad wysokości mniej więcej 10 m, o rozpiętości skrzydeł 5 m, który wyniesiony na ok. 10 m wysokości, byłby widoczny z odległości 300 m i byłby tym samym, czym Syrenka dla Warszawy.
- Chodzi o symbol, który byłby zrozumiały dla wszystkich, występowałby przed miastem w tym znaczeniu, że po jego obejrzeniu natychmiast kojarzyłby się z tym miastem i tylko z Kluczborkiem - przekonuje burmistrz.
Dlaczego pszczoła? - Bo jest symbolem pracowitości - odpowiada autor pomysłu, przedstawiając dane na temat ilości lotów, które owad ten musi wykonać, by powstał 1 litr nektaru miodu, ilości kwiatów, które musi w tym celu odwiedzić, nie wspominając o tym, że aby zebrać 1 kg miodu, musi pokonać odległość równą długości równika. - Bo pszczoły są symbolem dobrej organizacji i solidnej współpracy - kontynuuje argumentację burmistrz, uzupełniając ją danymi o funkcjonowaniu mocnej pszczelej rodziny. Pszczoła jest też symbolem czystego środowiska naturalnego i w tym środowisku jest pożądana. Na ziemi kluczborskiej urodził się, pracował i dokonał odkryć ojciec pszczelarstwa, ks. dr Jan Dzierżon. No i na tych terenach tradycja pszczelarska zobowiązuje - zamyka listę argumentów Ginter Jendrsczok.
Jeśli pomysł burmistrza przyjmie formę gigantycznej pszczoły, proponuje on ustawić ją na skrzyżowaniu dwóch dróg krajowych: Gliwice - Poznań i Opole - Łódź.
Pytanie jeszcze, ile ten symbol miałby kosztować? W liście do radnych burmistrz wspomniał o kwocie 200 tys. zł. 100 tys. znalazłoby się w gminnej kasie, reszta pochodziłaby od hojnych kluczborczan, którzy za godziwy datek na pszczeli monument otrzymaliby miejsce w księdze wieczystej przechowywanej Muzeum im. Dzierżona, do której trafiłyby ich nazwiska, oraz stosowny certyfikat.
Pszczoła burmistrza Jendrsczoka na razie pozostaje w sferze pomysłu, ale i tak wywołała już niemałe poruszenie wśród kolegów radnych. Niektórzy mają wątpliwości, czy w czasie kiedy szukając oszczędności, likwidowane są szkoły, kiedy miasto boryka się z bezrobociem, tych 2 miliardów starych złotych nie można by wydać na pilniejsze potrzeby niż taka pszczoła, która raczej inwestorów nie przyciągnie, chyba żeby była z magnesu...
- Pomysł może nie jest rzucony w dobrym momencie, ale przecież nie musi on być już realizowany, poza tym 200 tys. to nie jest kwota, której trzeba się trzymać. Poza tym my i tak, bez względu na bieżące potrzeby, wydajemy ok. 100 tys. konkretnie na promocję. Więc może by tym razem, zamiast na kolejny na przykład folder, wydać je na inny sposób promocji miasta. Ba, może udałoby się zrealizować ten pomysł z pszczołą jako symbolem miasta za o wiele niższą kwotę. Czas pokaże. Ale wniosek mój nieprzypadkowo w jubileuszowym roku 2000, w roku mniejszego jubileuszu dziesięciolecia odrodzonego samorządu w III Rzeczpospolitej.
Bo dla burmistrza Jendrsczoka pszczoła jest również symbolem samorządu... Ciekawe, co na to minister Kulesza?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska