Choć opolanom nie udało się osiągnąć historycznego sukcesu, absolutnie nie mają się czego wstydzić. Rozegrali bowiem jeden z najlepszych meczów w sezonie i za czwartą próbą pokonali aktualnych brązowych medalistów PGNiG Superligi. Co prawda dwukrotnie w lidze oraz w pierwszym meczu półfinałowym Pucharu Polski toczyli z puławianami zacięte boje, ale za każdym razem okazywali się minimalnie gorsi. Do pucharowego starcia w Okrąglaku przystąpili jednak od początku szczególnie zmotywowani.
Bardzo szybko wlali w serca kibiców nadzieję na odwrócenie losów dwumeczu przede wszystkim za sprawą świetnej gry w obronie. Choć w pierwszych fragmentach spotkania gwardziści zdobywali gole jedynie za sprawą indywidualnych przebłysków Kamila Mokrzkiego, właśnie dzięki wybornie funkcjonującej defensywie byli w stanie utrzymywać ciągły kontakt z Azotami. Koledzy z pola ułatwiali swoimi poczynaniami zadanie bramkarzowi Adamowi Malcherowi, który stanowił dla przyjezdnych bardzo trudną zaporę do sforsowania.
Jego vis a vis, reprezentant Rosji Wadim Bogdanow, nie pozostawał jednak dłużny i prezentował równie wysoki poziom. Przez kilkanaście minut gry przed przerwą to właśnie golkiperowie obu ekip odgrywali na boisku pierwszoplanowe role. Na szczęście dla gospodarzy, mieli oni w swoich szeregach niezwykle skutecznego z rzutów karnych Patryka Mauera. Dzięki jego czterem trafieniom z linii siódmego metra, Gwardia z czasem przejęła inicjatywę i na półmetku miała jedno trafienie zaliczki. Mogła mieć nawet większą przewagę, ale bezcenną kontrę zmarnował Karol Siwak.
W drugiej części meczu lewoskrzydłowy zespołu z Opola odkupił jednak winy z nawiązką. Zdobyte przez niego bramki dwukrotnie pozwalały naszej drużynie podnosić się w trudnych momentach. A szczególnie nieciekawe było ono już po trzech kwadransach, kiedy to przegrywała już 15-18. Przetrwała jednak najgorsze chwile, poprawiła grę w defensywie i dokonała wielkiego powrotu!
Kiedy w 49. minucie do remisu 19-19 doprowadził Mateusz Jankowski, a pięć minut potem na 21-20 trafił Siwak, wrzawa na trybunach opolskiej hali stała się naprawdę ogromna. Głośne wsparcie kibiców wyraźnie uskrzydliło opolan w bardzo emocjonującej końcówce. W ich szeregach odpaliły dwie główne armaty - rozgrywający Antoni Łangowski i Przemysław Zadura. To jednak środkowy Kamil Mokrzki był tym, który w ostatnich akcjach wziął na siebie ciężar zdobywania goli. Kiedy trafił na około 15 sekund trafił na 25-22, opolska publiczność wpadłą w ekstazę.
Ten wynik oznaczał bowiem, że Gwardia zagra 13 maja w wielkim finale Pucharu Polski z Vive Kielce. Szczypiorniści Azotów zachowali jednak zimną krew i uratowali się niemalże równo z końcową syreną. Choć Malcher dotknął piłkę po mocnym rzucie z drugiej linii Nikoli Prce, nie był w stanie na tyle mocno odbić piłki, by ta nie wpadła do siatki. I tym samym to gracze z Puław pojadą do Kalisza.
Gwardia Opole - Azoty Puławy 25-23 (11-10)
Gwardia: Malcher - Lemaniak 1, Siwak 5, Zarzycki, Łangowski 4, Tarcijonas, Mokrzki 3, Dementiew, Jankowski 2, Zadura 4, Mauer 6, Milewski, Morawski. Trener Rafał Kuptel.
Azoty: Bogdanow, Koszowy - Kuchczyński, Podsiadło 3, Łyżwa 2, Skrabania 2, Panic 4, Grzelak, Masłowski 2, Titow, Jurecki 1, Ostrouszko 1, Prce 2, Gumiński 3, Seroka 3. Trener Daniel Waszkiewicz.
Kary: Gwardia - 4 min., Azoty - 12 min.
Pierwszy mecz: 31-28 dla Azotów
Awans: Azoty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?