Indeksy głównych światowych giełd poszły w poniedziałek (13 października) gwałtownie w górę, lecz globalna gospodarka jeszcze długo będzie lizać rany po ostatnim krachu na rynkach finansowych. Na szczęście Polsce nie grozi recesja - co najwyżej chwilowe spowolnienie tempa rozwoju.
Każdy, kto nie stracił na giełdzie, nawet bez podwyżek płac odczuje niebawem, że realnie ma w kieszeni odrobinkę więcej pieniędzy niż przed zachodnim kryzysem.
Wszystko dlatego, że co najmniej o kilkanaście procent stanieje nie tylko elektronika, samochody i nieruchomości, ale także żywność. A producenci i handlowcy zrobią wszystko, by utrzymać obroty na dotychczasowym poziomie.
Kluczowe znaczenie ma spadająca cena ropy. Dzięki temu niebawem zaobserwujemy spadek cen paliw (możliwe, że za benzynę wkrótce zapłacimy 4,10 zł), a to obniży koszty transportu i ceny w sklepach.
Kto ma oszczędności, będzie mógł je także korzystnie zainwestować. I to bez ryzyka, gdyż banki są teraz gotowe zrobić wiele, by utrzymać przy sobie pieniądze dotychczasowych klientów i pozyskać nowych.
Stąd oprocentowanie lokat - już dziś atrakcyjne - może jeszcze minimalnie wzrosnąć, co w połączeniu ze spadkiem inflacji gwarantuje przyzwoite zyski. Można też poszukać innych sposobów lokaty kapitału. Jednym z najatrakcyjniejszych wydaje się rynek nieruchomości.
- Od wielu miesięcy widać na nim spadek cen mieszkań i ta tendencja utrzyma się przynajmniej w pierwszej połowie 2009 r. - przewiduje Marek Zuber, analityk rynków finansowych, prezes firmy Dexus Partners. - Wprawdzie dotyczy to głównie rynku pierwotnego w dużych miastach, lecz klienci w mniejszych miejscowościach także mogą niebawem skorzystać.
Ucieszą się też ci, którzy zwlekali dotąd z wymianą starego auta na nowe. Motokoncerny notują na Zachodzie dramatyczny spadek sprzedaży, a to wróży duże promocje w polskich salonach.
Wszystko wskazuje na to, że polska gospodarka wyjdzie obronną ręką z globalnych zawirowań, a mądre rozporządzenie pieniędzmi pozwoli nam nawet zarobić na całym tym zamieszaniu.
Niestety - jak to w życiu - są także minusy. Na razie możemy się pożegnać ze wzrostem płac, a zdobycie kredytu mieszkaniowego nigdy już nie będzie tak łatwe jak w minionych dwóch latach.
Skarpetę zanieś do banku
Jeśli potwierdzą się prognozy, że kryzys na międzynarodowych rynkach finansowych spowolni rozwój także polskiej gospodarki, w 2009 roku wzrost PKB zamiast spodziewanych niemal 5 procent może wynieść zaledwie 3,5 do 4 procent.
Niechybnie odczujemy to w naszych portfelach, ale nie ma powodu do paniki. Co stracimy w jednym miejscu, z nawiązką będziemy mogli odrobić gdzie indziej.
Kto zainwestował w akcje i fundusze powiernicze, stracił ostatnio sporo. Jednak osoby, które oszczędności trzymały w domu, mogą teraz nieźle zarobić, lokując pieniądze w zupełnie bezpiecznych polskich bankach.
Oprocentowanie lokat jest atrakcyjne, więc nie warto zwlekać. 8 procent na lokacie to już niemal norma, a możliwe, że niebawem będzie jeszcze lepiej, chociaż już nieznacznie - rynek ma swoją wydolność i powoli zbliża się do jej granicy.
Okiem eksperta, Marka Zubera, prezesa firmy Dexus Partners: - Uważam, że obecne poziomy oprocentowania się utrzymają, natomiast zacznie spadać inflacja, co w efekcie zwiększy zyski z lokat. Banki będą się starały utrzymać przy sobie klientów i ich pieniądze, oferując dogodne warunki oszczędzania.
Na zakupy marsz
Polska gospodarka nie wpadnie w recesję, a firmy ani myślą zmniejszać swoich zysków. Środkiem do ich pomnożenia będą jednak nie ceny, ale obroty.
Mówiąc prościej, możemy się spodziewać dalszego spadku cen elektroniki, odzieży, mebli i większości innych artykułów.
Jeśli dodamy do tego zahamowanie inflacji i ustabilizowanie, a nawet obniżkę cen żywności, która następuje zawsze po urodzajnym roku - mimo zahamowania wzrostu płac w naszych portfelach realnie będzie więcej pieniędzy, za które będziemy mogli spełniać materialne marzenia.
Własne "M" kupisz taniej
Marek Zuber: - Nieruchomości w Polsce tanieją od roku - deweloperzy stanowczo zaprzeczają, ale to fakt bezsporny. Ten trend jeszcze przynajmniej przez pół roku będzie się utrzymywał.
Banki zaostrzą kryteria przyznawania kredytów na zakup nieruchomości, a to zmniejszy popyt. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło - kto dostanie pożyczkę, kupi wymarzone "M" taniej niż obecnie.
Już rok temu było wiadomo, że - szczególnie w dużych miastach - buduje się więcej mieszkań, niż jest potencjalnych klientów, i ceny zaczęły spadać. Obecna sytuacja tylko ten proces przyspieszy, a jego skutki przeniosą się także na rynek wtórny w mniejszych miejscowościach, co jest znakomitą wiadomością dla Opolan, którzy dopiero rozważają zakup własnego domu lub mieszkania.
Ceny nieruchomości w Opolu na rynku wtórnym w ciągu minionego roku wzrosły z 4300 do 4680 za metr kw.
Okiem eksperta, Marka Zubera: - Nieruchomości w Polsce tanieją od roku - deweloperzy stanowczo zaprzeczają, ale to fakt bezsporny. Ten trend jeszcze przynajmniej przez pół roku będzie się utrzymywał.
Złotówka ciągle ma moc
W ostatnich tygodniach złotówka gwałtownie straciła na wartości, co boleśnie odczuli posiadacze kredytów w euro i szczególnie popularnym u nas franku szwajcarskim.
Warto trochę pocierpieć, gdyż nasz narodowy pieniądz dostał tylko chwilowej zadyszki. Do Polski wciąż szerokim strumieniem płyną unijne eurodotacje i pieniądze zarabiane przez rodaków za granicą.
Łącznie są to miliardy euro, masowo wymieniane na złotówki, co powoduje, że polska waluta jest nad Wisłą i Odrą bardzo pożądanym towarem, więc jej cena niebawem znów wystrzeli w górę. A w ślad za tym spłata kredytów w euro i frankach wróci do wygodnej dla klientów normy z początku lata.
Okiem eksperta, Marka Zubera: - Obecny spadek wartości złotego jest paniczny, a jednocześnie chwilowy. Owa panika wynika w dużej mierze z plotek o rychłym bankructwie największego banku na Węgrzech, które pociągnęły za sobą gwałtowny spadek wartości forinta, co rykoszetem osłabiło także złotego.
Jednak nasz pieniądz bardzo szybko odrobi pierwsze 10 groszy strat do franka, dochodząc do poziomu 2,15 - 2,20 zł. Potem też złoty systematycznie będzie się umacniał, tylko nieco wolniej. Posiadacze kredytów walutowych mogą spać spokojnie.
Samochód? Czemu nie?
W wielu salonach ceny samochodów spadły już od 10 do 15 proc., a to dopiero początek obniżek.
Światowe koncerny motoryzacyjne przeżywają regres w związku z załamaniem się rynków w USA i Europie Zachodniej. Nie wypada cieszyć się z cudzych nieszczęść, ale na pewno za kilka tygodni warto przejść się do salonów samochodowych.
Ceny powinny być kuszące jak nigdy dotąd, gdyż producenci będą chcieli się pozbyć nadwyżek, by wejść w nowy rok z czystym kontem. W wielu salonach ceny spadły od 10 do 15 proc., a to dopiero początek obniżek. Najbliższe miesiące na pewno ucieszą wielu miłośników motoryzacji.
Paliwo pójdzie w dół
Ropa już tanieje na światowych giełdach, lecz polscy kierowcy na razie tego nie odczuli, gdyż jednocześnie nastąpiło u nas znaczące umocnienie dolara.
Niebawem złoty odzyska swoją siłę, a ceny ropy raczej nie powrócą już do rekordowych poziomów 145 dolarów za baryłkę.
Coraz powszechniejsze są analizy wskazujące, że ostatecznie stawki za "czarne złoto" ustabilizują się na bajecznym w kontekście doświadczeń ostatnich kilku lat poziomie 60-70 dolarów za baryłkę. Jeśli tak się stanie, za benzynę zapłacimy niebawem 4,10 zł, a może jeszcze mniej.
Okiem eksperta, Marka Zubera: Wszystko wskazuje, że paliwo potanieje i to w sposób znaczący. Cudów bym się nie spodziewał, gdyż na polskim rynku paliw nie ma niestety czystej konkurencji. W efekcie złe wiadomości w postaci podwyżek dopadają nas błyskawicznie, a te dobre przychodzą ze znacznym opóźnieniem.
Kredytowy raj już nie wróci
O pieniądze na dom lub mieszkanie będzie coraz trudniej i nie obejdzie się bez wkładu własnego. Nie ma jednak obaw, że będzie on musiał wynosić aż 30 procent wartości nieruchomości.
Banki mają świadomość, że Polacy wciąż cierpią na brak gotówki i nie stworzą przepisów grożących zamrożeniem interesów na intratnym rynku nieruchomości. W Polsce warunkiem otrzymania z banku pieniędzy na zakup własnego "M" było dotąd wykazanie się stałymi dochodami.
Wiele kredytów udzielono ze świadomością, że miesięczna rata pochłonie połowę, a nawet więcej dochodów klienta. Tak już nie będzie.
Kredyty mieszkaniowe: oprocentowanie złotowych waha się obecnie od 7,2 do 8,3 procent, a we frankach wynosi od 3,8 do 5 procent.
Okiem eksperta, Marka Zubera: - Warunki przyznawania kredytów mieszkaniowych mogą zostać zaostrzone na kilka sposobów: klient będzie musiał więcej zarabiać, dysponować własną gotówką lub przedstawić lepsze zabezpieczenie. Te zmiany zostaną wprowadzone raczej na stałe. Wymagany wkład własny ukształtuje się na poziomie od 5 do 15 procent - tak, by jak najwięcej klientów było w stanie mu sprostać.
Zapomnijmy o podwyżkach
W ciągu minionych dwóch lat zarobki wielu z nas wzrosły i jeszcze niedawno można było mieć nadzieję, że podobnie będzie także w roku 2009.
Zamiast tego należy się spodziewać zahamowania podwyżek i pogorszenia ogólnej sytuacji na rynku pracy. Kto ma etat, nie powinien wpadać w panikę, że nagle go straci, lecz niewątpliwie nadchodzi kres spadku bezrobocia.
Najtrudniejsze czasy nadchodzą dla szeroko rozumianej branży motoryzacyjnej, budowlanej i meblarskiej. Ta ostatnia jest na Opolszczyźnie szczególnie mocna, lecz jej pracownicy musza się oswoić z myślą, że przez najbliższe kilkanaście miesięcy ich pobory będą się utrzymywały na dotychczasowym poziomie.
Bezrobocie: wynosi 9,5 procent, może wzrosnąć do 10,5.
Zarobki: w połowie 2007 średnia płaca brutto wyniosła 2700 zł, obecnie 3115 zł. I na tym poziomie pozostanie przez dłuższy czas.
Okiem eksperta, Marka Zubera: Stopa bezrobocia się ustabilizuje, w najgorszym wypadku lekko wzrośnie. Co do wynagrodzeń - ich wzrost wyhamuje, lecz nie będzie to zjawisko trwałe. Wierzę, że za rok, półtora pieniędzy w naszych portfelach znów zacznie przybywać.