Reżyser Andrzej Żuławski nie żyje

AIP
Andrzej Żuławski zmarł po długiej chorobie.
Andrzej Żuławski zmarł po długiej chorobie. Paweł Nowak (O)
W wieku 75 lat zmarł na nowotwór znany reżyser Andrzej Żuławski. Do ostatniej chwili swojego barwnego życia wadził się ze światem i ludźmi, których nie znosił.

O ciężkim stanie zdrowia reżysera poinformował we wtorek na Facebooku jego syn, także reżyser Xawery Żuławski. Napisał, że ojciec był w ostatnim stadium choroby nowotworowej, przebywał na intensywnej terapii, a „jego stan nie pozostawiał złudzeń”. Na końcu dodał: „Jest mi bardzo ciężko pisać te słowa ale to ważne szczególnie teraz kiedy jego ostatni film zaczyna >>żyć<< własnym życiem... Pomyślcie o nim. Kosmos”.

Od tej chwili było niemal pewne, że autor „Wierności” i „Szamanki” przegrał walkę z chorobą. Tak jak zapowiedział w wydanej w 2008 roku wywiadzie-rzece „Żuławski. Przewodnik Krytyki Politycznej”, w której lapidarnie informował czytelników, że wszystkie, nawet najbardziej tragiczne wyroki losu przyjmie z pokorą, bo w życiu zrobił już wszystko, co powinien.
Zawsze zbuntowany

W 2014 roku w wywiadzie dla „Polski” mówił: „Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek był człowiekiem stadnym. Kiedyś bardzo ważna była dla mnie przynależność do czegoś, co Zbigniew Cybulski nazywał >>Księstwem Warszawskim<<: do pisarzy, aktorów, reżyserów, którzy zbierali się w pewnych miejscach i rozmawiali. Potem odpuściłem, zbuntowałem się”.
To prawda, przez kilkadziesiąt lat życia Andrzej Żuławski szedł osobną ścieżką. Z błogosławieństwem, czego nie ukrywał, losu. W wieku pięciu lat, jako syn pisarza i PRL-owskiego dyplomaty Mirosława Żuławskiego wyjechał wraz z rodziną do Francji, gdzie ukończył szkołę i studiował na IDHEC (Institut des Hautes Études Cinématographiques) i na wydziale filozoficznym Sorbony. Lubił zmieniać profesje: był redaktorem magazynu „Film”, a także asystentem Andrzeja Wajdy przy kręceniu filmów „Samson (1961), „Miłość dwudziestolatków” (1962) i „Popioły” (1965).

Próbował swoich sił jako aktor. Odtwarzał role drugoplanowe, ale grywał czasami też główne postacie, choćby w „Tristesse et beauté” u boku Charlotte Rampling i Myriem Roussel. W 2002 zagrał Antoine’a Gercourta w filmie „Les Liaisons dangereuses”, adaptacji „Niebezpiecznych związków”. „Kiedyś miałem świat u swoich stóp. I nie chodzi tylko o kobiety i sławę, ale też poczucie, że można wszystko” – wspominał w jednym ze swoich felietonów w „Twoim Stylu”.

„Sensem życia jest kino”Barwny życiorys był tylko tłem do jego największej pasji – kina. W ciągu ponad czterdziestu lat kariery, rozpoczętej w 1971 roku „Trzecią częścią nocy”, opartej na motywach prozy swojego ojca, nakręcił kilkanaście filmów, z których każdy zwrócił uwagę widzów i krytyków. PO „Trzeciej części nocy:” był „Diabeł”, zatrzymany przez PRL-owską cenzurę (w kinach pojawił się dopiero w 1988 roku), „Najważniejsze to kochać”, do którego to filmu udało mu się namówić Romy Schneider i Klausa Kinskiego i „Na srebrnym globie”, dość swobodna adaptacja tzw. „Trylogii Księżycowej” Jerzego Żuławskiego.
A później błysnął „Opętaniem” (1981) z Isabelle Adjani, „Kobietą publiczną” (1984), nawiązaniem fabularnym do „Biesów” Fiodora Dostojewskiego, „Narwaną miłością”, która zachwyciła publikę rolą Sophie Marceau. „Na planie lubiłem eksperymentować” - wyznawał po latach. Owocem tych eksperymentów, często wbrew oczekiwaniom krytyki, były m.in. „Borys Godunow”, własna wersja opery Modesta Musorgskiego, „Błękitna nuta”, film o Fryderyku Chopinie, ilustrowany jego muzyką, ale przede wszystkim „Szamanka” według scenariusza Manueli Gretkowskiej i „Kosmos”, ostatni film Żuławskiego, osobiste odczytanie prozy Witolda Gombrowicza, za który dostał w w 2015 roku Locarno nagrodę za najlepszego reżysera.
Blisko połowę swoich filmów nakręcił za granicą. Powód był prosty: kiedy cenzura nie dopuściła do rozpowszechniania „Diabła”, obrażony wyemigrował do Francji. Dla jednych był to kaprys, dla innych wierność poczuciu wolności. I ciekawostka dla biografów: między „Wiernością”, zrealizowaną w 2000 roku, a „Kosmosem” upłynęło 15 lat, w czasie których Żuławski nawet nie zbliżał się do kamery. Emocje przelewał na papier – powstało wtedy kilkadziesiąt tomów jego powieści, zbiorów opowiadań i felietonów.

Kolorowy ptakŻuławski budził emocje wśród kinomanów, czytelników, ale – zwłaszcza w ciągu ostatnich lat – także wśród łowców sensacji. „Jestem kolorowym ptakiem, budzę zazdrość Legią Honorową” – kpił ze swoich krytyków w wywiadzie dla wp.pl z 2009 r.

Nic dziwnego, że jedni mieli mu za złe resortowe pochodzenie i korzystanie z wpływów ojca. Inni zazdrościli licznych romansów, skandalizującego związku z Sophie Marceau i małżeństwa z Małgorzatą Braunek. Kolejni oburzali się na jego dziennik, zatytułowany przewrotnie „Nocnik”, obejmujący lata 2007-2008, w którym zwierzał się z romansu z o wiele młodszą od siebie popularną polską aktorką. W atmosferze skandalu książka została wycofana ze sprzedaży po wyroku sądu, na wniosek Weroniki Rosati, poczuwającej się do bycia pierwowzorem głównej bohaterki.

Świadom, że nic tak nie irytuje bliźnich, jak prowokacja, wygłaszał bezkompromisowe poglądy na niemal każdy temat: filozofii, polityki, kobiet, seksu, filmu, literatury, sensu życia. We wspomnianym już wywiadzie dla „Polski” mówił: „Religie są zakałą ludzkości. Więcej ludzi zostało wybitych na świecie przez tzw. chrześcijaństwo niż przez cokolwiek innego. Bóg wie, czy Chrystus w ogóle istniał, ale gdy czyta się to, co rzekomo miał powiedzieć podczas kazania na górze, to są to wspaniałe słowa. Wszędzie powinno się je wyklejać”.

Często mówiło się o Żuławskim, że to ktoś, kto z własnego życia robi dzieło sztuki. Że próbuje jak bohaterowie swoich filmów żyć pełnią życia. Patrząc na jego życiorys i artystyczny dorobek można powiedzieć, że te stwierdzenia wcale nie były tak dalekie od prawdy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska