Kontrowersje wzbudza pomysł utworzenia czterech oddziałów przedszkolnych przy szkołach podstawowych nr nr 5, 14, 1 i 24.
Od 1 września będzie do nich chodzić prawie setka dzieci w wieku 5 i 6 lat, które w przedszkolach miały przebywać tylko 5 godzin (rodzice za to nie płacą). Dzięki temu w przepełnionych placówkach zrobiło się więcej miejsca dla 3- i 4-latków.
Ale jest też druga strona tego pomysłu. Zwrócili na nią uwagę rodzice z Zaodrza, których 5-letnia pociecha chodzi do przedszkola nr 5.
- Mamy taki system w pracy, że możemy sobie pozwolić, na to, aby dziecko przebywało w przedszkolu tylko 5 godzin - opowiada Bogdan Pala. - Tymczasem zostaliśmy poinformowani w przedszkolu, że od 1 września albo zostawiamy dziecko na 7 godzin i płacimy, albo trafi ono do nowego oddziału w szkole nr 14.
Rodzice zaczęli dopytywać się, na jakim etapie jest tworzenie oddziału. I dowiedzieli się m.in., że będzie on zorganizowany najwcześniej w drugiej połowie sierpnia.
Na razie nie wiadomo, kto ma w nim pracować, a pomieszczenia, gdzie mają przebywać maluchy, nie zostaną wydzielone od reszty szkoły, nie ma też mowy o oddzielnym wejściu.
- Nie wiadomo również, czy dzieci będą mogły liczyć na dodatkowe, płatne zajęcia z języka angielskiego czy rytmiki, do których teraz mają dostęp w przedszkolu - mówi Bogdan Pala.
Rodzice uznali, że w takiej sytuacji wydłużą pobyt dziecka w przedszkolu i zapłacą za niego.
- Gdybyśmy tego nie zrobili, to nasza pociecha po 2 latach pobytu w przedszkolu i po zżyciu się z grupą nagle zaczynałaby wszystko od nowa - tłumaczy ojciec. - Tyle, że nas stać na płatny pobyt, ale wszystkich rodziców pewnie nie. Ich dzieci urząd miasta skazuje na przebywanie w gorszych warunkach. To jest tworzenie systemu segregacji.
Rodzice zainteresowali sprawą Ministerstwo Edukacji Narodowej, a także Rzecznika Praw Dziecka.
- Zdajemy sobie sprawę, że brakuje pieniędzy na utrzymanie przedszkoli w mieście, ale ich poszukiwanie nie może się odbywać kosztem dzieci - przekonują rodzice.
Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty w urzędzie miasta, przyznaje, że ratusz przygotowuje odpowiedź dla rodziców.
Z pomysłu nowych oddziałów miasto nie zamierza się jednak wycofywać.
- Rozumiemy obawy i dlatego na przełomie maja i czerwca odbędą się spotkania z tymi rodzicami, których dzieci będą chodzić do nowych oddziałów - zapewnia Irena Koszyk. - Mamy sporo czasu, aby te miejsca dobrze przygotować i rozwiać wątpliwości rodziców. Zdaję sobie sprawę z tego, że nowe miejsce może być problemem dla dzieci, ale w tych szkołach są pedagodzy, psychologowie. Na pewno pomogą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?