Rodzina 500 plus. Te pieniądze się im nie zmarnują

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
W domu jest oczywiście fantastycznie, ale prawdziwą pasją w rodzinie Kasiców są wspólne wyjazdy. Część pieniędzy z programu Rodzina 500+ zostanie więc na pewno wydana na podróże.
W domu jest oczywiście fantastycznie, ale prawdziwą pasją w rodzinie Kasiców są wspólne wyjazdy. Część pieniędzy z programu Rodzina 500+ zostanie więc na pewno wydana na podróże. Fot. Paweł Stauffer
Anna i Wojciech Kasicowie mają pomysł, jak dobrze skorzystać z programu Rodzina 500+.

Państwo Anna i Wojciech mieszkają w Opolu z trójką dzieciaków. Najstarszy syn, Tomek ma prawie dziesięć lat, Krzyś jesienią skończy siedem, pójdzie więc śladem brata do szkoły, najmłodszy, niespełna trzyletni Piotruś jest kandydatem do przedszkola.

Dzięki programowi Rodzina 500+ chcą jeszcze intensywniej niż dotąd realizować wspólną rodzinną pasję - podróże.

- Myśmy nie czekali na pomoc państwa, żeby razem wyjeżdżać podkreśla pan Wojciech. - Robimy to od dawna. Ale część z tego tysiąca złotych, który otrzymamy, na pewno przeznaczymy na kolejne wycieczki. Bo wyjazd w pięć osób to ciągle jest finansowe wyzwanie.

Pani Anna pokazuje rodzinną kronikę podróży: odwiedziny w Henrykowie państwo Kasicowie połączyli ze zwiedzaniem zamku w Brzegu. Zachwycili się doliną Baryczy i Krzeszowem. W Warszawie chłopcy byli wiele razy, obowiązkowo odwiedzając w stolicy m.in. Centrum Nauki Kopernik. Zwiedzili Sandomierz, a niedawno rodzina była w sanktuarium Matki Bożej Pokornej w Rudach koło Raciborza.

- Jeździmy z dziećmi po Opolszczyźnie i po Polsce - mówią - traktując te wspólne podróże jako lekcje, geografii, przyrody i historii. Zwiedzamy muzea, ale radością dla dzieci był także największy w Polsce park rozrywki w Zatorze. Do Krasiejowa jeździliśmy parę razy w ramach Nocy Muzeów, kiedy wstęp jest nieodpłatny. Teraz będzie łatwiej zapłacić za dość drogie bilety wstępu. A przy dalszych wyjazdach za noclegi.

Marzeniem rodziców jest wspólna wędrówka po Wielkopolsce - z odwiedzinami w Biskupinie, Kruszwicy, Gnieźnie i u początku Szlaku Orlich Gniazd.
Leczenie też kosztuje

Jak wielu rodziców - kiedy program ruszy - jakąś część dodatkowych pieniędzy Ania i Wojtek wydadzą na wizyty u specjalistów, których dzieci potrzebują: alergologa, kardiologa, okulisty, ortodonty, rehabilitanta. Opłacanie specjalistycznej terapii z własnej kieszeni nie jest tanie, ale pozwala uniknąć czekania na wizytę nawet sześć-osiem miesięcy. Dla chorującego dziecka to prawie wieczność.

Kolejną część z dodatkowego tysiąca z pewnością rodzina chce wydać na edukację chłopców. Zwłaszcza językową.

- Myślę, że ze szkolnej nauki po latach zostaje w głowie jakieś pięć procent sądzi Wojciech. - Nawet po studiach pamiętamy niezbyt wiele. A języki, zwłaszcza jeśli się ich używa, zostają człowiekowi na zawsze.

- Dwie godziny angielskiego i trzy lekcje niemieckiego oferuje dzieciom szkoła - mówi pani Anna. - Starszy syn chodzi dodatkowo na prywatne lekcje angielskiego. - Krzysiu uczy się tego języka w przedszkolu - dodaje tato - ale kiedy pójdzie do szkoły, pewnie od drugiej klasy - kiedy już okrzepnie, będziemy się starali, by i on mógł pogłębić znajomość języka poza szkolnymi lekcjami.

- Marzą się nam - dodaje mama - jakieś obozy językowe za granicą dla chłopców. Na razie są za mali, ale za rok dwa, można o tym pomyśleć, przynajmniej dla Tomka. Mamy nadzieję, że program Rodzina 500+ będzie trwał nadal, także w kolejnych latach.

Cała trójka chłopaków jest zafascynowana końmi. Najstarszy syn chciałby w czasie wakacji uczestniczyć w obozie z zajęciami z konnej jazdy. To droga impreza. Dzięki pieniądzom z programu staje się bardziej prawdopodobna. Podobnie jak wspólny letni wyjazd nad morze.

Ale rodzice podkreślają, że chcą korzystać także - w ciągu całego roku -z tej oferty, która jest dostępna na miejscu.

- Staramy się też spędzać z dziećmi sporo czasu na warsztatach które są organizowane w Opolu - opowiadają rodzice. - Wychodzimy z chłopcami raz w miesiącu na warsztaty rodzinne do Muzeum Śląska Opolskiego, korzystamy z warsztatów proponowanych przez Galerię Sztuki Współczesnej, Tomek chodzi na Dziecięcą Politechnikę Opolską.

- Chcemy stwarzać dzieciom jak najlepsze możliwości rozwojowe - dodaje pani Anna. - Miejska Biblioteka Publiczna w Opolu organizuje co tydzień spotkania dla dzieci z rodzicami, Teatr Kochanowskiego także organizował takie warsztaty w ubiegłym roku, Centrum Nauk Przyrodniczych zaprasza raz w miesiącu same dzieci, parafia oo. Jezuitów organizuje Oazę Dzieci Bożych, a nasze starsze dzieciaki uczestniczą również w tzw. spotkaniach Galileuszy w Opolu. Opowiadam o tym, bo pewnie wielu rodziców - mając do dyspozycji w ramach programu nieco więcej pieniędzy niż dotąd, będzie szukać ciekawych miejsc, niezbyt oddalonych od domu. W Opolu - wbrew pozorom - dzieje się wiele fascynujących rzeczy. Warto z tej oferty skorzystać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska