Romek ze Szczedrzyka patrzy na nas z nieba. Rodzice dziękują za pomoc w trudnych chwilach

fot. Agata Kajzer
- Nasz Romuś był  jak anioł. Chcemy, żeby jego śmierć miała sens, więc pieniądze, zbierane na jego leczenie,  przekażemy innym - wyznaje Gabriela Mateja.
- Nasz Romuś był jak anioł. Chcemy, żeby jego śmierć miała sens, więc pieniądze, zbierane na jego leczenie, przekażemy innym - wyznaje Gabriela Mateja. fot. Agata Kajzer
Roman Mateja ze Szczedrzyka zmarł na białaczkę. Miał 18 lat. - W jego imieniu i naszym dziękujemy wszystkim za okazaną pomoc i wsparcie w trudnych chwilach - mówią rodzice chłopca.

Wiadomość o tym, że Romek choruje na ostrą białaczkę szpikową spadła na niego jak grom z jasnego nieba.

- Syn kochał piłkę nożną. Codziennie kilka godzin spędzał na boisku - opowiada pani Gabriela Mateja. - Nigdy nie pomyślelibyśmy, że Romka zaatakuje tak ciężka choroba. W lipcu zeszłego roku, podczas rutynowego badania krwi, okazało się, że syn ma białaczkę. Bardzo długo nie mogliśmy się z tym pogodzić. Przy życiu trzymała nas tylko modlitwa i nadzieja, że Roman wygra walkę z rakiem...

On sam też do końca wierzył, że wyzdrowieje. Miesiąc przed śmiercią napisał list, z prośbą o pomoc do TVN-owskiej fundacji “Nie jesteś sam", w którym wyznał: “Przede mną jeszcze całe życie, lecz los nie szczędzi mi trudności i zmartwień (...). W mym sercu tli się wielka nadzieja, że zdołam pokonać tego uporczywego raka.

Pewna mądra głowa powiedziała mi kiedyś: - “Żyj, krzyknęła nadzieja! Bez ciebie nie potrafię - odparło jej cicho życie" i tego się trzymam..." Sił do walki ze śmiertelną chorobą dodawali Romkowi przyjaciele i jego dziewczyna Ania. - Jestem jej bardzo wdzięczna, że była przy Romku w tak trudnych chwilach, przepełnionych bólem i strachem - mówi pani Gabriela. - Ania motywowała go do dalszej walki i była przy nim do samego końca.

Chory na białaczkę Romek w trakcie leczenia potrzebował dużych ilości krwi. Podczas chemioterapii przyjmował co dwa dni dwie dawki życiodajnego płynu. Rodzice prosili wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc dla syna. - Na nasz apel odpowiadali zarówno znajomi syna, mieszkańcy Szczedrzyka, strażacy, ale również ludzie z innych miejscowości - wspomina mama. - Jednego dnia udało się nam zebrać 27 litrów krwi! Taka powszechna mobilizacja i wielka chęć pomocy podtrzymywała nas wtedy na duchu, dodawała sił.

Pomoc dla chorego 17-latka przybierała różne formy. W listopadzie ubiegłego roku właściciele i pracownicy zajazdu “Hema" w Pustkowie zorganizowali zabawę charytatywną, z której dochód przeznaczono na leczenie chłopca.

- Pomagali nam również koledzy Romka, uczniowie Liceum Ogólnokształcącego nr VI w Opolu, do którego chodził - wspomina mama.

W szkolnej akcji młodzieży udało się zebrać 2,5 tysiąca złotych. W lutym rodzice dowiedzieli się, że znaleziono dawcę szpiku dla ich syna. Romek miał otrzymać go od mieszkanki Niemiec. Do przeszczepu jednak nie doszło, bo w szpiku chłopca było już za dużo komórek nowotworowych.

Choroba zamiast się cofać, postępowała w zastraszającym tempie. Pomimo siedmiu dawek chemioterapii i miesięcy spędzonych we wrocławskiej Klinice Hematologii i Onkologii Dziecięcej we Wrocławiu, odporność chorego spadała. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Lekarze nie dawali już żadnej nadziei na szczęśliwy finał. Powiedzieli Romkowi, że teraz może już spełniać swoje ostatnie życzenie...

Romek Mateja zmarł 22 maja. Dzisiaj jego rodzice Gabriela i Helmut Matejowie chcą podziękować wszystkim, którzy choćby w najmniejszym stopniu pomagali ich synowi. - Był kochanym dzieckiem i wspaniałym człowiekiem. Przyciągał ludzi jak magnes. Kiedy w oczach ojca dostrzegł łzy, mówił do niego “Tato nie płacz, bądź mężczyzną.

Co ma być, to będzie..." - pani Gabriela nie kryje wzruszenia. - Wiem, że Romek dalej jest z nami. Patrzy na nas z nieba. Romek przygotował liścik, który rodzice mieli otworzyć po jego śmierci. - Syn prosił w nim, żebyśmy w jego imieniu podziękowali wszystkim, którzy okazali mu serce - mówi mama. - Zależało mu, żeby ludzie wspominali go jako dobrego, wesołego człowieka. Takim był do samego końca...

Pieniądze dla Romka, które do końca roku będą wpływały na konto fundacji "Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową", rodzice przekażą na budowę nowej Kliniki Hematologiczno - Onkologicznej “Przylądek Nadziei" we Wrocławiu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska