MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ruch Zdzieszowice rozgromił TOR Dobrzeń Wielki

Zespół z Dobrzenia Wielkiego w ciągu 45 minut stracił siedem goli. I tak powinien być zadowolony, że nie przegrał wyżej.

Drużyna TOR-u po raz piąty w tym sezonie doznała pogromu, przegrywając różnica co najmniej czterech goli. W Zdzieszowicach jednak pobiła niechlubny rekord.
- Wiele już meczów przeżyłem, ale to jest nie do pomyślenia, żeby w jednej połowie stracić siedem bramek - przyznał Sławomir Sieńczewski, trener gości.

Tym bardziej, że po I odsłonie niewiele wskazywało na to, że gospodarze "rozstrzelają" rywali. Mieli minimalną przewagę, ale zespół z Dobrzenia też kilka razy zagroził ich bramce.

W 4. min po rzucie rożnym niecelnie główkował Radosław Szypuła, a potem dwa razy groźnie strzelał Filip Sikorski. Ze strony Ruchu najbliżej zdobycia gola był Grzegorz Białek. Po jego strzale głową w 31. min piłka odbiła się od słupka, przeleciała po linii bramkowej i wyszła w pole.
- Mówiłem w przerwie chłopakom, że TOR ma w tym sezonie wiele problemów i jeśli będziemy grali konsekwentnie, to przeciwnicy w końcu pękną - wyjaśniał szkoleniowiec Ruchu Ryszard Okaj.

Opinie

Opinie

Leszek Juszczak, napastnik Ruchu
- Cieszy, że w efektowny sposób zakończyliśmy niezbyt udaną dla nas rundę. Po pierwszej bezbramkowej połowie trudno się było spodziewać, że możemy wygrać aż tak wysoko. W końcu skuteczność była na odpowiednim poziomie. Dotyczy to też mnie, bo zdobyłem dwa gole, a wcześniej tylko jednego mając wiele sytuacji. Rywale opadli z sił. Kiedy stracili w krótkim czasie dwie bramki chyba stracili też ochotę do gry. Szkoda, że tak późno zagraliśmy na miarę naszych możliwości, ale lepiej późno niż wcale.
Wojciech Ścisło, napastnik Ruchu
- Kibice śpiewali po moim wejściu na boisko, żebym strzelił jedną bramkę, a udało mi się dwie. Chyba źli na mnie o to nie są (śmiech). Takich sytuacji jakie miałem nie mogłem nie wykorzystać. Z moją ręką już wszystko w porządku, choć przez kontuzję straciłem dużą część rundy. Kończymy ją z 18 punktami, choć apetyty były większe. Wierzę, że wiosną zdobędziemy dużo więcej punktów niż jesienią. Wysokie zwycięstwo na koniec z TOR-em trochę może poprawiło humory kibicom. Byli z nami przez całą rundę i taka efektowna wygrana im się należała za wielkie wsparcie jakie nam dawali.

Zawodnicy TOR-u szybko zwiesili głowy. Worek z bramkami rozwiązał w 49. min Sebastian Polak. Po rzucie rożnym przyjął piłkę i z półobrotu skierował ją do siatki. Za chwilę było 2-0. Leszek Juszczak dostał dokładne podanie od Przemysława Belli i głową zdobył gola.

Właśnie z powstrzymaniem Juszczaka goście mieli największe problemy. W 65. min zdobył trzecią bramkę, a za chwilę podał do Tomasza Damrata, który miał przed sobą tylko pustą bramkę. Tym golem młodszy z braci Damratów dzień przed urodzinami (w niedzielę skończył 18 lat) sprawił sobie prezent.

Uradowani kibice Ruchu cały czas dopingowali swoich ulubieńców do strzelania kolejnych goli. Prośba skierowana była zwłaszcza do wracającego do formy po kontuzji ręki Wojciecha Ścisły. Ten spełnił życzenia fanów i to ponad normę.

Domagali się od niego jednej bramki, a on dwa razy wpisał się na listę strzelców. Przyjezdnych dobił Łukasz Damrat, który wcześniej z bliska trafił w słupek.
Zawodnicy TOR-u przypominali boksera po ciężkim nokaucie. "Zimować" będą na ostatnim miejscu w tabeli. Jeśli zespół nie zostanie wzmocniony, to jego utrzymanie w lidze jest mało realne.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska