Ruch Zdzieszowice wygrał i jest wiceliderem

Sławomir Jakubowski
Sławomir Jakubowski
Kapitan Ruchu Mariusz Kapłon (w białym stroju) mija obrońcę Calisii Tarasa Maksymowa.
Kapitan Ruchu Mariusz Kapłon (w białym stroju) mija obrońcę Calisii Tarasa Maksymowa. Sławomir Jakubowski
Nasz zespół pokonał Calisię Kalisz 1-0.

Dzięki temu zwycięstwu nad beniaminkiem Ruch awansował z 4. miejsca w tabeli na pozycję wicelidera.

Mecz lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy byli groźniejsi w pierwszych fragmentach gry. W 16 min. to jednak gospodarze zainicjowali akcję, która zaważyła na losach całego spotkania. Piłka jak po sznurku wędrowała pomiędzy zawodnikami Ruchu i trafiła pod nogi Mariusza Kapłona.

- Chciałem strzelać, ale zobaczyłem, że jeszcze lepiej ustawiony jest Bartek Rewucki i odegrałem do niego - przyznał Kapłon. Młody pomocnik nie zmarnował sytuacji, którą wypracowali mu partnerzy.

- Koledzy pograli w środku w "dziadka" z rywalami i dostałem piłkę będąc sam na sam - zaznaczał Rewucki. - Takiej sytuacji nie można było zmarnować. Strzeliłem po krótkim rogu i bramkarz nie miał nic do powiedzenia. To moja pierwsza bramka w Ruchu, ale myślę, że nie poprzestanę na tym.

Protokół

Protokół

Ruch Zdzieszowice - Calisia Kalisz 1-0 (1-0)
1-0 Rewucki - 16.
Ruch: Feć - Kurc, Bachor, Drąg, Bella - Rewucki (86. Górniaszek), Kapłon, Ł. Damrat (58. Juszczak), Kasprzyk (82. Rychlewicz) - T. Damrat (65. Bukowiec), Buchała. Trener Andrzej Polak.
Calisia: Ludwikowski - Maksymow (84. Świergiel), Wergiłow, Nedjałkow, Wiącek (59. Jóźwiak) - Matuszewski, Dziubek, Kotwica (71. Migawa), Gościniak, Ciesielski - Odunka. Trener Grzegorz Dziubek.
Sędziował Mariusz Korpalski (Toruń). Żółte kartki: Rewucki - Wiącek, Maksymow, Matuszewski. Widzów 350.

Pomimo sporego zaangażowania zawodników z obu stron była to jedyna bramka w tym spotkaniu.

- Udało się wygrać praktycznie dzięki jednej akcji - podkreślał Kapłon. - Były szanse na podwyższenie wyniku, ale zabrakło nam precyzji przy ostatnim podaniu. Ciężko wywalczone zwycięstwo. Jak na beniaminka, przeciwnik to bardzo solidna drużyna.

W całym spotkaniu nie brakowało walki, a spotkanie ze sporym opatrunkiem na głowie kończył Mateusz Bukowiec.

- Była twarda walka - stwierdził Bukowiec, który tuż po zejściu z murawy wypytywał lekarza Tadeusza Ryncarza o szczegóły zszywania rany na głowie. - Uprzedziłem rywala i się na niego nadziałem. To się zdarza, gdy trzeba walczyć.

Zmęczony, ale zadowolony opuszczał murawę Tomasz Kasprzyk. - Nasza gra wyglądała już lepiej niż w ostatnim spotkaniu w Rybniku - utrzymywał Kasprzyk. - Więcej utrzymywaliśmy się przy piłce i w związku z tym mniej musieliśmy za nią biegać.

- U nas każdy potrafi strzelać bramki - cieszył się drugi trener zdzieszowiczan Robert Latosik. - Na 13 strzelonych bramek mamy 11 zawodników, którzy trafiali do siatki przeciwnika. W poprzednim sezonie dużo punktów traciliśmy na własnym boisku. Teraz wygrywamy u siebie, zdobywamy komplety punktów, a to jest bardzo ważne dla kibiców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska