Do AZS-u Politechniki Opole i Juve Głuchołazy dołączył bowiem beniaminek - UKS Strzelce Opolskie.
Wszyscy zakładali sobie jeden cel - uniknięcie degradacji z ligi. W przypadku zespołu ze Strzelec Opolskich to naturalne, bo zwykle takie zadanie towarzyszy nowicjuszowi.
Ekipy z Opola i Głuchołaz przystąpiły natomiast do sezonu osłabione. Z AZS-u odeszło trzech przyjmujących: Bartłomiej Dzikowicz, Przemysław Jeton i Mateusz Szewczyk, a także atakujący Piotr Hernik. Juve opuścili natomiast dwaj kluczowi zawodnicy: Grzegorz Barciak i Przemysław Borecki.
- Zawodnicy zastępujący tych, którzy odeszli stanęli na wysokości zadania - ocenia trener opolan Zbigniew Rektor. - Szło nam tak dobrze, że w pewnym momencie sezonu była nawet nadzieja na włączenie się do walki o awans do I ligi.
To się nie udało. Akademicy zajęli 4. lokatę, którą należy ocenić jako bardzo dobrą.
Świetny początek sezonu w wykonaniu beniaminka ze Strzelec Opolskich sprawił, że zespół ten po fazie zasadniczej już zapewnił sobie utrzymanie, kwalifikując się do grona drużyn walczących o miejsca 1-5.
Nieudana końcówka fazy zasadniczej i późniejszy komplet porażek w fazie finałowej nie mogą mocno obniżać oceny dokonań zespołu prowadzonego przez trenera Romana Palacza. Zajmując 5. miejsce osiągnął on swój cel.
- Jesteśmy zadowoleni, bo pierwszy sezon w nowej lidze zawsze jest trudny - zaznacza prezes strzeleckiego klubu Piotr Ratajczak. - Zespół “okrzepł" i zyskał niezbędne doświadczenie, które powinno procentować w następnych rozgrywkach. Przydałby się nam jeden, może dwóch zawodników, którzy podnieśliby jakość zespołu.
Sprowadzenie takich będzie jednak trudne ze względu na nasze ograniczone możliwości finansowe.
Umiarkowany optymizm panuje w klubie z Opola. Z zespołu odejdzie prawdopodobnie tylko jeden zawodnik - Łukasz Swodczyk (kończy studia), a przyjść ma kilku tegorocznych maturzystów.
Najwięcej problemów miała ekipa z Głuchołaz, która po dobrym poprzednim sezonie, w tym długo musiała drżeć o swój byt. W połowie rozgrywek zespół seryjnie przegrywał i wydawało się, że nic go nie uratuje przed degradacją.Szczęście, że spadał z ligi tylko jeden zespół. Mocne treningi w okresie świąteczno-noworocznym zaprocentowały i w decydującej części rozgrywek nasza drużyna prezentowała już przyzwoitą formę. Dość wyraźnie wyprzedziła najsłabsze w stawce Rafako Racibórz i zajęła 8. miejsce.
- Liczymy, że w kolejnym sezonie już takich nerwowych chwil nie będziemy przeżywać - mówi kapitan Juve Grzegorz Malina. - Mamy na tyle mocny zespół, że nie powinniśmy drżeć o utrzymanie. Ważne, że wszystko się dla nas dobrze skończyło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?