Siebie nazywanie

Iwona Kłopocka [email protected]
Andrzej Czernik jako William Kuc i Aleksandra Cwen w roli Młodej Kobiety.
Andrzej Czernik jako William Kuc i Aleksandra Cwen w roli Młodej Kobiety.
"Noże w kurach" w reżyserii Bogdana Toszy to pokaz tego, co najlepsze w europejskiej dramaturgii i co najznamienitsze na opolskiej scenie.

David Harrower "Noże w kurach". Przekład Piotr Sommer. Reżyseria Bogdan Tosza. Scenografia Aleksandra Semenowicz. Muzyka Krzysztof Suchodolski. Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Premiera 31 stycznia 2004 roku.

Od ośmiu lat sztuka Szkota Davida Harrowera robi furorę w teatrach Europy i Ameryki. Teraz mamy okazję zobaczyć ją w Opolu. Scena jest czarna i niemal pusta. Ciemna kotara wisząca pośrodku wydziela umowną przestrzeń stajni i umowną przestrzeń młyna. Zaledwie pojedyncze sprzęty określają miejsce akcji: łóżko - dom Williama, stolik - mieszkanie Młynarza. Resztę dopowie światło i muzyka. Maksymalna prostota tej scenografii stoi na straży jasności przekazu sztuki, która jest o nazywaniu - a więc i rozumieniu - świata, o odkrywaniu sensu istnienia.
Najpierw z ciemności słup światła wydobywa kałużę - symbol poznawczej ciekawości Młodej Kobiety i zapowiedź tragedii, jaka się rozegra. Dla Williama kałuża to kałuża, czysta czy mętna, zawsze kałuża. Dla Młodej - to dwie różne rzeczy wymagające innych imion, jeśli się chce poznać i zrozumieć świat. To ją różni od Williama. Jego horyzont ograniczają pole i konie. Jego świat jest już nazwany, a żona jest takim samym elementem tego świata, jak pole. "Powiem ci, jaka jestem" - odpiera ona. - "Jestem jak ja, nie jak coś innego". Ta sztuka jest o dochodzeniu do tego, jaki jestem, o rodzeniu się samoświadomości.
"Masz, kobieto, chodzić prosto, gdzie trzeba. I nie stawać po drodze" - ostrzega żonę William. Na próżno. Ta sztuka jest o odrzuceniu zakazów, o swoistym wyzwoleniu.
Młoda Kobieta, choć tak wiele ją różni od znacznie starszego Williama, kocha męża. Potrzebuje go także fizycznie, ale on nie jest w stanie jej zaspokoić. Woli konie. Jarosław Mikołajewski pisze w swym eseju o sztuce Harrowera, że William nie jest sodomitą. Ta kwestia, jak i wiele innych, nie jest jednak jednoznacznie pokazana, ani w sztuce, ani w przedstawieniu. Ważniejsze jednak wydaje się to, że Młoda, aby dojść do prawdy o sobie, aby zbudować swoją tożsamość, musi tego dokonać przez miłość. To, że Młoda może być człowiekiem, uświadomi jej Młynarz. A jego pocałunek wyzwoli ciąg zdarzeń nieuchronnie prowadzących do tragedii. To sztuka także o miłości, o zdradzie i zbrodni.
Mord, którego dokonuje Młoda wspólnie z Młynarzem, nie jest tylko zwykłym zabójstwem, które ma ukryć zdradę. To mord rytualny, który musi się stać, aby Młoda osiągnęła wyzwolenie, aby stała się sobą, aby sama mogła wyznaczyć horyzonty świata, w którym żyje i umiała z nim znaleźć autentyczne relacje.
Akcja sztuki Harrowera dzieje, współcześnie, na wsi. Jednocześnie dzieje się gdzieś poza czasem i poza realiami. Panujący w niej klimat prapoczątku niezwykle umiejętnie wydobył w opolskiej inscenizacji Bogdan Tosza. Młoda Kobieta, znakomicie zagrana przez Aleksandrę Cwen, ma w sobie coś z biblijnej Ewy. Z jednej strony jest w niej niewinność i naiwne zdziwienie światem, a z drugiej przemożna ciekawość, dociekliwość i niezgoda na to, aby wiedza o tym świecie była jej dana raz na zawsze. Mówi się: ciekawość - pierwszy stopień do piekła. Aleksandra Cwen z wielką wrażliwością i subtelnością pokazała psychologiczno-emocjonalną ewolucję swej bohaterki od naiwności do samoświadomości. Czy też do piekła? Jeśli tak, to do piekła samotności. Ceną za poznanie prawdy o świecie będzie oddalenie Młodej od ludzi.
William Kuc jest ofiarą, nie tylko w sensie jednostkowym. Jest ofiarą, która musi być złożona, aby na świecie dokonał się postęp. Wspaniale pokazał swego bohatera Andrzej Czernik. Znakomicie wyczuwa różnicę między prostotą a prostactwem, między pierwotnością a prymitywizmem. Umiejętnie też posługuje się pewną rodzajowością, nie tracąc przy tym nic ze swoistej archetypiczności postaci. William uosabia naturę, której musi być zadany gwałt, jeśli świat ma się zmienić. W tym sensie sztuka Harrowera mówi też o narodzinach kultury.
Ewa dała się skusić wężowi i skosztowała jabłka z drzewa wiadomości złego i dobrego. Młoda Kobieta przyjęła pocałunek Młynarza i wzięła od niego pióro, by opisywać siebie i świat. Czy Młynarz jest diabłem? Wieś tak o nim mówi. Dominik Bąk nie nadał swej postaci nic diabelskiego, ale czy trzeba zamiatać ogonem i niecić iskry, by wytworzyć atmosferę piekła? Młynarz Bąka to człowiek głęboko nieszczęśliwy, naznaczony rodzinną tragedią, samotny, odrzucony przez wiejską społeczność. Więcej myśli, niż działa, a co pomyśli - zapisuje. Zaryzykujmy - samotny inteligent. Taki rys, subtelny, nie do końca określony, dał tej postaci aktor.
Pełna niedomówień sztuka Harrowera, choć krótka i pozornie prosta, zmusza do postawienia mnóstwa bardzo trudnych pytań. W takim, jak po lekturze, stanie intelektualnego pobudzenia i niezaspokojenia wychodzimy też z teatru.
"Noże w kurach" koniecznie trzeba zobaczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska