Siestrzechowice. Mieszkańcy pomagają właścicielowi z renesansowym pałacem

Klaudia Bochenek [email protected] 77 44 80 041
- Żeby pałac odzyskał dawną świetność potrzebne są miliony złotych i lata ciężkiej pracy - twierdzi Krystian Dachowski z Siestrzechowic (fot. Klaudia Bochenek)
- Żeby pałac odzyskał dawną świetność potrzebne są miliony złotych i lata ciężkiej pracy - twierdzi Krystian Dachowski z Siestrzechowic (fot. Klaudia Bochenek)
Mimo że do całkowitej odbudowy pałacu jeszcze daleka droga, to każdy krok jest tutaj ważny - porządek na dziedzińcu, wymieniony niedawno dach, który pozwoli ochronić przed kompletnym zniszczeniem c

enne polichromi

Trzeba było coś z tym zrobić, bo pałac był tak zarośnięty chaszczami, że z drogi prawie go widać nie było. Teraz to przynajmniej przejezdni i turyści mogą sobie popatrzeć - pręży się z dumą Krystian Dachowski, mieszkaniec Siestrzechowic (gm. Nysa), który wraz z kilkoma innymi miejscowymi i w porozumieniu z właścicielem starają się zaprowadzić ład wokół zabytkowego budynku.

Zobacz: Kędzierzynie-Koźlu. Wciąż nie ma chętnych na kupno koszar

Jak dodaje trzeba o niego dbać. - W końcu kiedyś jak z okolicznych wsi powstawało jezioro, Siestrzechowice się obroniły przed zalaniem właśnie dzięki zabytkowi - mówi.

Niektórzy są jednak sceptyczni: - Toż to ruina. W piwnicach wody na dwa metry. Kto to osuszy, kto da pieniądze na remont? Nie ma szans żeby było jak dawniej - obrusza się jakiś sąsiad.

A stojący na mostku Bogusław Zawada wspomina: - Kiedyś to tu biura PGR-ów były, świetlica ze sceną, zespoły pięknie nam grały. No i pierwszy telewizor we wsi to właśnie w pałacu był!

Dachowski mimo wszystko wierzy, że się uda. - Trzeba nam cierpliwości, pracy i pieniędzy - uśmiecha się. - A najlepiej to byłoby, gdyby ten pałac stał po drugiej stronie jeziora. Tamte tereny jakieś bardziej turystyczne. Na pewno ktoś by na nim zrobił dobry interes...

Zobacz: Opole. Jakie mieszkania cieszą się największym zainteresowaniem?

Tak było

Dawna siedziba biskupa Andrzeja Jerina została zdewastowana i rozgrabiona w ciągu ostatnich 20 lat. Drugą wojnę światową pałac przetrwał właściwie bez zniszczeń. Od połowy lat 90. budowla wraz z sąsiednim parkiem jest własnością prywatną.

Jako rekompensatę za pozostawiony na wschodzie majątek otrzymali ją dwaj bracia z Prudnika. Później za 75 tysięcy odkupił ją od nich Polak z Sydney, Artur Brzozowski, który obiecał, że zadba o zabytek wraz z unikalną kaplicą z malowidłami herbów rycerskich. Niewiele się tu jednak na razie dzieje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska