Kilka lat temu matka zapisała mieszkanie swojej córce i siostrze pana Piotra - Zofii S. Matka zmarła w grudniu ubiegłego roku. Zaraz potem siostra sprzedała lokal z Jarnołtówku przedsiębiorcy z Głuchołaz, wraz z zameldowanym na stałe bratem. Sama Zofia S. mieszka teraz pod Opolem.
- Siostra nie uprzedzała mnie, że chce sprzedać mieszkanie - opowiada pan Piotr. - Po prostu pewnego dnia zapukał jakiś człowiek i powiedział, że to już jest jego.
Nowy właściciel zaczął remont i kazał się wyprowadzić lokatorowi. Piotr Machnicki swój tapczan i szafę najpierw ustawił na parterze kamienicy, przy wejściu do wiejskiej biblioteki.
- Spał w sieni, w największe mrozy, gdy zamarzły rury do naszych mieszkań - opowiada sąsiadka Rozalia Bartosiewicz. - Pozwoliłam mu przynieść tapczan na piętro i postawić pod moimi drzwiami. Znam go od dziecka. Mam do niego zaufanie.
- Właściciel pozwala mi na razie korzystać z łazienki - mówi pan Piotr. - Ja mu przez zimę paliłem w kominku, bo mieszkanie stoi puste.
Nabywca zaproponował Machnickiemu wynajęcie stróżówki w Głuchołazach, gdzie mógłby mieszkać. Machnicki się nie zgodził, ale pozwolił się wymeldować z lokalu w Jarnołtówku.
- Napisałem wniosek do burmistrza o przyznanie innego mieszkania - opowiada pan Piotr. - Utrzymuję się tylko z dorywczych prac. Mam żal do siostry, ale nie chcę się z nią procesować.
- Po co zgodził się wymeldować? - komentuje sprawę Zofia S. - On ma 46 lat, powinien odpowiadać za siebie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?