Sklepy nie akceptują kart płatniczych. Dlaczego?

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Opolszczyzna jest na szarym końcu województw pod względem liczby punktów akceptujących karty płatnicze. Bezgotówkowo za zakupy lub usługi możemy płacić zaledwie w 4,2 tys. placówek. Gorsze od nas pod tym względem jest tylko Świętokrzyskie (3,4 tys. punktów).

Ale handlowcy w całej Polsce niechętnie instalują w swoich sklepach terminale płatnicze, bo to dla nich kiepski interes. Dlaczego? Bo opłaty interchange, czyli na rzecz banku, organizacji płatniczych (Visa i MasterCard) oraz firmę instalującą terminale, pobierane od bezgotówkowych transakcji, są w Polsce najwyższe w Europie i wynoszą średnio 1,64 proc. wartości transakcji.

O tyle właśnie mniej zarobi handlowiec na towarze zapłaconym kartą zamiast gotówką. Ale to nie wszystko. Sklepy płacą też około 100 zł za dzierżawę terminala. Dla porównania w Czechach prowizja wynosi 1,10 proc., w Szwecji 0,36 proc., a w Finlandii 0,23 proc. Średnia unijna to 0,77 proc.

- Jeśli klient kupi u mnie czekoladę, napój, czy słodką bułkę za 2,5 zł i będzie chciał zapłacić kartą, to całą moją marżę będę musiał oddać bankowi i nic na tym nie zarobię - mówi Krzysztof Malarczyk, właściciel sklepu spożywczego Justyna z Opola.

Podobnie twierdzi Bogumiła Gładysz, kierowniczka opolskiego baru Kubuś:
- Przeciętny rachunek za posiłek to u nas 5 - 10 złotych, wprowadzanie kart nie ma sensu.

Największe koszty obsługi kart płatniczych ponoszą właśnie małe sklepy. - Duże sieci handlowe mocno negocjują kwoty interchange, bo banki i operatorzy kart płatniczych liczą się z nimi. Natomiast z małymi graczami na rynku już nie - mówi szefowa "Kubusia".

W Polsce, szczególnie poza dużymi miastami, trudno zapłacić kartą. Często jest to po prostu niemożliwe. Niewiele sklepów lub punktów sprzedaży ma bowiem terminal płatniczy. Punkty, które je mają często wprowadzają dolne limity, rachunków, które można uregulować kartą. To zwykle 10 - 20 złotych. Nawet gdy sklep ma terminal, sprzedawcy odradzają regulowanie płatności bezgotówkowo i proponują dodatkowe upusty jeśli klient zapłaci gotówką. Co ciekawe, kartą nie zapłacimy też w największej sieci handlowej w kraju, czyli Biedronce.

- Ale cały czas rozważamy możliwość wprowadzenia płatności kartami - wyjaśnia Paweł Tymiński, rzecznik prasowy Jeronimo Martins Polska, który jest właścicielem Biedronki. - Głównym problemem jest wysokość opłat transakcyjnych, które są w Polsce jednymi z najwyższych w Europie.
Wprowadzenie możliwości płacenia kartą w naszych sklepach spowodowałaby obciążenie klientów dodatkowym kosztem, a to jest niespójne z naszą strategią oferowania produktów w jak najniższej cenie. Dlatego staramy się proponować inne rozwiązanie. Są nim bankomaty instalowane przy naszych sklepach.

Walka z wysokimi prowizjami już się rozpoczęła. Powstało kilka projektów ustaw regulujących tę kwestię. Ostatni, senacki, zakłada m.in., że handlowcy i właściciele punktów usługowych będą mogli odmówić przyjęcia płatności kartą, za którą będą musieli odprowadzić największą prowizję, bądź nałożą na klienta dodatkową prowizję.

- A to doprowadzi do tego, że klient wchodzący do danego sklepu, restauracji, czy innego punktu usługowego, nigdy nie będzie miał pewności, że jego karta będzie tam honorowana - mówi Krzysztof Terlikowski, doradca finansowy z Opola.

Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestują firmy zajmujące się wydawaniem i obsługą kart płatniczych. Według nich takie rozwiązania wprowadziłyby niepotrzebną dezorientację i podważyło zaufanie do kart jako powszechnie stosowanego sposobu płatności. Pomysł, by to klienci płacący kartą częściowo dokładali się do opłaty transakcyjnej pewnie skończyłby się gremialnym powrotem do gotówki.

Problem zbyt drogich opłat, które hamują rozwój transakcji bezgotówkowych w Polsce, zauważył również Narodowy Bank Polski. Dlatego wystąpił już z propozycją stopniowego obniżania opłaty interchange. Specjalny zespół roboczy pod przewodnictwem NBP prowadzi zaawansowane konsultacje, aby wypracować kompromis, który umożliwi rozwój obrotu bezgotówkowego przy poszanowaniu interesów wszystkich uczestników rynku.

Celem NBP jest stopniowe obniżanie stawki interchange w Polsce do osiągnięcia średniego poziomu opłat w UE w 2016 roku, ale już od 2013 roku opłaty miałyby znacznie się zmniejszyć.

- Dalsze obniżki byłyby uzależnione od rozwoju rynku. Bo jeśli kart płatniczych, terminali i transakcji będzie więcej, wówczas zyskają wszyscy uczestnicy rynku, zarówno banki, wydawcy kart, jak i właściciele sklepów. Zyska też polska gospodarka i my wszyscy, bo będziemy mogli płacić za towary i usługi wygodnie i bezpiecznie - wyjaśnia Sławomir Kusz, starszy specjalista ds. komunikacji społecznej NBP w Opolu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska