Skok na główkę to igranie ze śmiercią

Redakcja
- Na własnej skórze przekonałem się, jak niewiele trzeba, żeby załatwić się na całe życie - przyznaje Marcin Kaliński.
- Na własnej skórze przekonałem się, jak niewiele trzeba, żeby załatwić się na całe życie - przyznaje Marcin Kaliński. Paweł Stauffer
Od początku lata już 4 osoby z urazami kręgosłupa po popisach w wodzie operowali opolscy neurochirurdzy, starając się uchronić je przed kalectwem.

Marcin Kaliński może mówić o szczęściu. Chłopak ma 26 lat, jest wysportowanym studentem opolskiej Politechniki. - Pływam, lubię ruch, sport - mówi.

Miniony weekend spędzał z przyjaciółmi na jednym z opolskich ogródków działkowych. Grill, zabawa i kąpiele. - Na tej działce stał taki przenośny płytki basen - przyznaje chłopak - Wody nie było nawet do pasa...

Skoczył do basenu, aby się ochłodzić. Chciał wylądować na nogach, ale się jakoś tak nieszczęśliwie poślizgnął na trawie, odbijając się od ziemi, że uderzył głową w basenowe dno.

- Głowę zasłoniłem ręką, więc najpierw, gdy poczułem mrowienie w tej ręce, myślałem, że jest złamana - opowiada. - Czułem, że coś jest nie tak, zadzwoniłem na pogotowie.

Trafił do szpitala przy ul. Katowickiej w Opolu: rentgen, tomograf i szybka decyzja - transport do Wojewódzkiego Centrum Medycznego, na odział neurochirurgii. A tam - na salę operacyjną.

- To był klasyk, typowy uraz kręgosłupa szyjnego po skoku do płytkiej wody, wprost na główkę. Tyle, że pacjent ma bardzo dużo szczęścia - mówi dr Zbigniew Florczak, który operował pacjenta - Uszkodzenie rdzenia kręgowego było minimalne, za parę dni będziemy myśleć o wypisaniu chłopaka ze szpitala. Niech wraca do domu wypoczywać i cieszyć się latem, choć niekoniecznie skacząc do wody.

Marcin zdaje sobie sprawę z tego, jaki szczęśliwy dar dostał od losu. - Dużo nie trzeba, aby się załatwić na całe życie. Gdy na początku leżałem bezwładny na łóżku w szpitalu i siostry wszystko wokół mnie robiły, pomyślałem, że takiej obsługi będę mógł potrzebować zawsze. Byłem bliski załamania psychicznego...

Na łóżku obok Marcina do wczoraj leżał inny pacjent, także z urazem po skoku do wody. On nie miał tyle szczęścia.

Czym ryzykujemy skacząc do wody - czytaj w czwartkowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska