- W niedzielnej wystawie stołów wielkanocnych w Polskiej Cerekwi wzięło udział 19 spośród 30 kół związku kobiet. Jest pani zadowolona?
- Tak, bo jest to impreza, która naprawdę porusza nasze środowisko. Praktycznie każda z pań należących do związku przygotowała jedną lub więcej potraw. Prześcigały się, żeby pokazać coś oryginalnego.
- Jak zmienia się pod wpływem takich imprez śląska kuchnia świąteczna?
- Wzbogaca się o potrawy spoza Śląska. Choćby mazurek jest ciastem zaadaptowanym do naszej tradycji. Wiele naszych pań robi teraz paschę - puszysty biały ser na słodko. Z dzieciństwa go nie znam. Kulturowym "importem" są też jarzynowe babki. Ale wracają też stare potrawy. Panie z Gamowa przypomniały ciasto z jedną zaledwie łyżeczką cukru.
- Wystawa była okazją, by zintensyfikować prace nad przygotowywaną przez związek książką kucharską?
- Ma być gotowa w przyszłym roku na 20-lecie naszej organizacji. Marzy mi się, żeby każda ze stron zawierała rękopis przepisu, jak w domu podpisany nazwiskiem autorki danej potrawy. W niedzielę robiliśmy zdjęcia, przede wszystkim tych dań, które szykuje się tylko na Wielkanoc i zbieraliśmy przepisy na nie. Ale w książce będzie ich znacznie więcej. Myślę, że kilkaset.
- Planujecie inne formy popularyzowania śląskiej tradycji kulinarnej?
- Dziś spotkaniem z grupą dzieci ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego z Głogówka rozpoczynamy cykl warsztatów dla młodzieży nt. zdrowego, tradycyjnego gotowania. Dzieci będą robiły kluski śląskie i zjedzą je z masłem i cukrem oraz apfelmusem. Jest to tradycyjne danie postne. Popularne przed laty i dzisiaj. W przyszłości chcemy prowadzić podobne warsztaty na zaproszenie szkół czy innych placówek.