Sławomir Kłosowski (PiS): Nie będziemy się mścić. Władza to nie łup

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Rozmowa ze Sławomirem Kłosowskim, liderem PiS w regionie.

Wygląda na to, że na Opolszczyźnie padł jeden z ostatnich bastionów Platformy Obywatelskiej. To wyłącznie wasza zasługa, czy może PO wam pomogła?

Na pewno sporo w tym naszej zasługi, ale nie da się ukryć, że Platforma - pokazując swoje prawdziwe, ośmiorniczkowe oblicze - przybliżyła nas do sukcesu. Wpływ na to miały poczynania tej partii w skali kraju, ale również sprawy regionalne. Wystarczy tylko przywołać aferę dębową, którą opisywaliście, a która pokazała niemoc rządu. Najpierw były buńczuczne zapowiedzi pani premier i obietnice, że sprawa zostanie załatwiona, a później nic z tego nie wyszło. To tylko jeden z elementów, które złożyły się w niezbyt optymistyczną całość. Ale nie umniejszałbym też wysiłku, włożonego przez nas w kampanii.

Odliczając godziny do wieczoru wyborczego spodziewał się pan tak dobrego wyniku w regionie? Sondaże do końca pokazywały przecież, że Opolszczyzna to jedno z nielicznych województw w kraju, gdzie triumfować miała PO.

Nie będę ukrywał, że miałem momenty powątpiewania. Gdy zobaczyłem te pierwsze, sondażowe wyniki dla kraju to przyszła euforia. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że wygramy, ale gra toczyła się o to, aby mieć w Sejmie większość. Szykowała się przecież ogólnopolska koalicja antypisowa, o której nasi przeciwnicy otwarcie mówili, i tego się obawiałem. Dopiero, gdy zobaczyłem, że mamy większość odetchnąłem z ulgą i wtedy przyszedł czas na spojrzenie jak to wygląda w regionie. Już to, że zmniejszyliśmy dystans do PO było powodem do zadowolenia. Tymczasem zaczęły spływać wyniki z kolejnych komisji i okazało się, że nie tylko zbliżyliśmy się do PO, ale nawet ją prześcignęliśmy. Wtedy po raz drugi pojawiła się euforia.

Wasi przeciwnicy mówią, że PiS jest wygłodniały stanowisk, a Opolszczyznę - i nie tylko ją - czeka trzęsienie ziemi...

Nie traktujemy władzy jako łupu, służącego podziałowi stanowisk. Widać, że PO myśli swoimi kategoriami. Jarosław Kaczyński mówił wyraźnie, że my nie idziemy do władzy, dla samej władzy. Nie zamierzamy mścić się na kimkolwiek i ci, którzy są kompetentni mogą spać spokojnie. Oczywiście są pewne stanowiska z rekomendacji politycznej i tam nastąpią zmiany, ale nic ponadto.

Samodzielne rządy to duża odpowiedzialność. Niespełnione obietnice trudno będzie później zrzucić na opozycję, która przeszkodziła w ich realizacji.

Zgadzam się z tym. Dlatego po euforii związanej ze zwycięstwem pojawia się presja, bo mamy przecież kredyt zaufania i obietnice, które trzeba będzie zrealizować. Przed nami tytaniczna praca. Na pierwszy ogień pójdzie kwestia wieku emerytalnego oraz zwiększenie kwoty wolnej od podatku. To - oczywiście nie od razu - zacznie przynosić wpływy do budżetu, które będą rozdzielane na tych, którym te pieniądze się należą, m.in. w postaci 500 złotych na dziecko.

Patryk Jaki przeskoczył pana w wyborczej walce i to znacznie, zdobywając o blisko 13 tys. głosów więcej. Nie boi się pan, że zechce przejąć władzę?

Gratuluję Patrykowi Jakiemu, bo jego wynik budzi szacunek. Ale pan Jaki odszedł z PiS cztery lata temu (choć w wyborach startował z list właśnie tej partii - przyp. red.), teraz jest członkiem Solidarnej Polski i wpływu na nasze środowisko nie ma żadnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska