Śmierć przyjeżdża w środę. Bajki kobiety z zapałkami [RECENZJA]

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
„Śmierć przyjeżdża w środę” Agaty Dudy-Gracz.
„Śmierć przyjeżdża w środę” Agaty Dudy-Gracz. Natalia Popczyk
W sobotę odbyła się premiera sztuki „Śmierć przyjeżdża w środę” Agaty Dudy-Gracz. Na dwóch opolskich scenach powstało dzieło fascynujące i fantastycznie zagrane.

Zaczyna się na deskach opolskiego teatru lalek. Dom bohaterów dziecięcych bajek stał się domem żałoby, gdzie trwa - na ludową modłę, przy dźwiękach wielokrotnie powtarzanej pieśni - przygotowanie uroczystości pogrzebowych.

Jesteśmy ich uczestnikami, aktorzy witają i sadzają gości. Za chwilę kondukt żałobników z zapalonymi świecami i pieśnią na ustach (tekst szybko zapada w pamięć, zresztą dostaliśmy go na kartkach, a od melodii wprost nie da się uwolnić) rusza do Teatru Kochanowskiego. Jeszcze nie wiemy, że umarli Krzyś i Miś (bo „bez Krzysia nie ma Misia, a bez Misia nie ma Krzysia”), słynni bohaterowie „Kubusia Puchatka”.

„Dajcie mi świat jeszcze raz” mówi główna bohaterka (wstrząsająca Grażyna Misiorowska). To szkolna bibliotekarka - zgorzkniała kochanka żonatego mężczyzny, paląca papierosa za papierosem „kobieta z zapałkami, która nic nie ma” - nie ma już męża, dzieci, nie ma złudzeń i nie ma siły na miłość. A jednak bez tego „przypadkowego ukochanego” nie może żyć i aby go zatrzymać - niczym współczesna Szeherezada - opowiada nowe wersje starych bajek. Bajki dla dorosłych.

To, co widzimy na scenie, dzieje się w jej głowie - Małą Syrenkę ciągle zdradza jej wymarzony Jarzynowy Książę, Czerwony Kapturek jest umierającą w szpitalu starą kobietą, którą coraz rzadziej odwiedza syn.

Wszystkie opowieści są o miłości, jej potrzebie i niemożności spełnienia, ale też o samotności i lękach. W tych lękach są też wyraźne echa tego, co dzieje się na zewnątrz, na naszych ulicach. Zając staje się tym, który „zrobił porządek”. Symbol tchórzostwa tu uosabia władzę, która rości sobie prawo do jedynie słusznej racji i weryfikuje „użyteczność” myślących inaczej.

Dosięga nas zaraza rasizmu, ksenofobii, nietolerancji, antyfeminizmu (świetna scena z Krzysiem i Misiem). Są tacy, jak Mrówka, którzy ze spelun półświatka potrafią wskoczyć wprost pod feretron z Matką Boską. A nad wszystkim unosi się Śmierć, równie samotna i nieszczęśliwa, jak bibliotekarka (świetna Renia Gosławska z Teatru Muzycznego w Gdyni). Notabene kolażowa muzyka Sambora Dudzińskiego jest równoprawnym bohaterem przedstawienia.

„Śmierć przyjeżdża w środę” to autorskie dzieło Agaty Dudy-Gracz. Twórczyni scenariusza i reżyser jest też autorką scenografii tego fascynującego widowiska. Przestrzeń do grania jest dwupoziomowa. Na antresoli, jak książki na regale w bibliotece, ustawiono „stacje” związane z kolejnymi bohaterami przywoływanych bajek. Wszystko utrzymane jest w niebieskiej kolorystyce. Sine barwy na twarzach postaci czynią z nich swoiste zombi. Kiedyś każda z tych postaci miała w sobie niewinność dziecka, ale te dzieci w nich posnęły, jak na otaczających scenę monumentalnych fotografiach (prywatne zdjęcia aktorów z czasów ich dzieciństwa).

Aktorzy grają fantastycznie. Wszyscy. Nie wymienić kogoś byłoby niesprawiedliwe, ale wymienić 14 nazwisk nie sposób. Po prostu trzeba ich zobaczyć. Koniecznie!

"Śmierć przyjeżdża w środę". Dwa teatry, pochód i jedna premiera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska