Również apel prezesa, by jego zwolennicy bronili kościoły, nie bardzo się powiódł. Po pierwsze dlatego, że skandaliczne ataki, dość nieliczne, ustały.
Po drugie, że prezes jako wicepremier ds. bezpieczeństwa państwa za coś jednak odpowiada i to jest dla niego jako państwowego funkcjonariusza kompromitujące, że nawołuje ulicę do odsieczy przed ulicą.
Po trzecie wreszcie, plan się nie udał z powodu, że Kościół poszedł po rozum do głowy, nie chce być wmanipulowany w polityczną grę prezesa i wyraźnie, choć wciąż z pewną taką nieśmiałością jednak, ustami prymasa odpowiedział, że taka pomoc nie jest mu potrzebna.
W ten sposób prymas chce w imieniu Kościoła ratować resztki jego autorytetu. Problemem kapłanów nie jest dziś głównie to, że ludzie wykrzykują w świątyniach swoje racje, bo z nimi można jeszcze dyskutować. Problemem jest, że nie przychodzą tam w ogóle.
Nawet nie chodzi o to, że wali się mit Jarosława Kaczyńskiego jako genialnego stratega. Wali się coś znacznie ważniejszego - jego archaiczna koncepcja państwa, wykluczająca poza nawias te grupy, które nie chcą się podporządkować uznanym za jedynie słuszne wartościom.
Budowanie wspólnoty narodowej na ostracyzmie i marginalizowaniu części społeczeństwa jest po prostu utopią. Można ją jeszcze próbować podtrzymywać metodologią karania i strachu. Ale powstrzymywanie to nie jest to samo, co zatrzymanie.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?