Targi nto - nowe

Spełniły się marzenia

Z Tadeuszem Pabisiakiem, dyrektorem i organizatorem XIV Międzynarodowego Festiwalu "Jazz Rock Meeting ?2003" w Opolu, rozmawia Anita Koszałkowska

- Pięć dni, dwanaście koncertów, imprezy towarzyszące i wszędzie tam pan był: jako organizator i występujący muzyk. Szalone tempo...
- Powiedziałbym mordercze, ale warto było, ten festiwal, a już szczególnie koncert inauguracyjny, stał się wydarzeniem regionu i nie tylko. Opolscy filharmonicy w towarzystwie chóru gospel fantastycznie wykonali utwory klasyczne w aranżacji jazzowej. Tego jeszcze nie było. "Bolero" Ravela, piąta symfonia Beethovena, Bach na jazzowo. Spełniło się moje marzenie. Pamiętam, że po raz pierwszy z tym pomysłem poszedłem do Zbigniewa Namysłowskiego 10 lat temu. I dopiero teraz artysta tak pięknie te moje marzenia spełnił.
Zresztą każdy koncert, czy to świetny Yanina Iwański, czy jam session w pubie Zagłoba, czy trio Kena Simona to były wielkie muzyczne chwile.
- W filharmonii, Domecku, w pubie - wszędzie tłumy. Widać opolanie byli spragnieni dobrej muzyki.
- To nieprawdopodobne, po koncercie inauguracyjnym ludzie stali w kolejce, żeby mi podziękować, a na komórkę wciąż dostaję SMS-y od obcych mi ludzi z gratulacjami. Mówią i piszą, że ten festiwal to wspaniała sprawa, że to taki świeży powiew.
- Ile czasu przygotowywał pan ten festiwal?
- Rok szukałem sponsorów i pieniędzy. Paradoksalnie, nie miałem problemów z namówieniem tak wielkich artystów do przyjazdu do Opola, a wciąż były kłopoty z pieniędzmi. Niektóre umowy podpisywałem, nie mając na koncie ani grosza.
- Ale publiczność to panu wynagrodziła.
- Ich stojące owacje były niesamowite. Ale najważniejszą dla mnie nagrodą było pytanie: kiedy będzie następny festiwal, bo już czekamy? Obiecuję zatem, że następny będzie. Już myślę o repertuarze.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska