Po raz kolejny przedstawiciel spółki z siedzibą w Łodzi, która jest prawnym właścicielem budynku nie stawił się na spotkanie. Przyjechał natomiast reprezentant firmy, która robi dla właściciela kosztorys zabezpieczenia zabytkowych murów.
- To co do nas należało wykonaliśmy. Teraz wszystko zależy od właściciela. Prace zabezpieczające teoretycznie mogłyby rozpocząć się w ciągu dwóch lub trzech dni - mówi Waldemar Jamnicki.
Ale to wszystko teoria. Bez decyzji spółki sytuacja jest patowa. Nawet przedstawiciel wojewódzkiego konserwatora zabytków niewiele może w tej chwili zdziałać, mimo, że serce mu pęka gdy widzi stan barokowego dworku.
- Wygląda to okropnie, rozkradzione, zdewastowane i niszczejące - mówi Elżbieta Molak z Urzędu Ochrony Zabytków w Opolu. - Na pewno nie zostawimy tego w ten sposób, ale musimy wyczerpać wszelkie procedury.
Póki co wszyscy mają nadzieję, że właściciel się zreflektuje i doprowadzi budynek do porządku. Jeśli jednak dalej będzie oporny, nie jest wykluczone, że konserwator będzie starał się, by dwór biskupi w Nysie przeszedł na skarb państwa.
W zamian za blisko pięciomilionowe długi, których właściciel narobił na rzecz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Wówczas administracją budynku mogłoby zająć się starostwo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?