Stal Odra. I liga to szczyt marzeń

Roman Baran
Po raz pierwszy od kilku lat w pierwszym zespole regularnie grało kilka wychowanek Odry. Wśród nich kadetka Marta Wdowiuk.
Po raz pierwszy od kilku lat w pierwszym zespole regularnie grało kilka wychowanek Odry. Wśród nich kadetka Marta Wdowiuk. Roman Baran
Występy Stali Odry w II lidze wyszły brzeskiemu basketowi na zdrowie. Były zwycięstwa, debiuty młodych zawodniczek, wrócili kibice.

Jesienią sytuacja w Odrze wyglądała dramatycznie: wycofany z ekstraklasy zespół zaczynał od zera, a na pierwsze treningi przychodziło po kilka zawodniczek.

Również w pierwszych meczach “sklecona" w ostatniej chwili drużyna prezentowała się kiepsko i słowa trenera Dariusza Konstańciuka - który zapowiadał, że potrzeba czasu, by zawodniczki się zgrały - przekonywały niewielu.

Ale to właśnie trener miał rację i po korektach w składzie od grudnia mieliśmy już zupełnie inny zespół.

- W IIrundzie u siebie przegraliśmy tylko ze Swarzędzem i to po meczu walki - przypomina trener Konstańciuk.

Stal Odra zajmie zapewne miejsce w środku tabeli (inne zespoły mają jeszcze do rozegrania mecze), ale efektowne zwycięstwa z rezerwami ASZ-u Gorzów, czy CCCPolkowice oraz wysoka wygrana na zakończenie z Tęczą Leszno pokazały, że niewiele potrzeba, by zespół mógł liczyć się w walce o awans do I ligi.

- Do wyższego miejsca zabrakło nam okresu przygotowawczego i jednej wysokiej zawodniczki - uważa trener.

Pewnymi punktami zespołu były Justyna Daniel i Magdalena Kowalska, szybko wkomponowała się Martyna Mićków, a rolę środkowych z konieczności pełniły Katarzyna Iwanicka i Agata Majka.

Szczególnie ta ostatnia imponowała, bo brakujące centymetry nadrabiała sprytem, walecznością i doświadczeniem. Tego ostatniego nie zdobyła w Brzegu. Bo choć to wychowanka Odry (grała pod panieńskim nazwiskiem Bachryj), to miejsca w ekstraklasowej drużynie nie znalazła i przeniosła się do Katowic.

Podobnie było z Iwanicką (grała w Ślęzie), Aleksandrą Teklińską (m.in. Korona Kraków), a inne wychowanki, które zostały w Brzegu, musiały dotąd zadowalać się pojedynczymi minutami na parkiecie.

To, że kibice mogli je znowu oklaskiwać, zawdzięczają - paradoksalnie - zapaści finansowej w klubie. Również dzięki temu kryzysowi swoje debiuty w dorosłej koszykówce zaliczyło kilka kadetek.

- Podziękowania należą się ich trenerce Ani Goldzie. Bez takiej współpracy pierwszego zespołu z grupami młodzieżowymi niczego nie osiągniemy - dodaje Konstańciuk.

Dlatego cieszy deklaracja prezesa klubu Bolesława Garnczarczyka: - Obecnie szczytem marzeń jest I liga, a najważniejsze są zespoły młodzieżowe: mamy kadetki i młodziczki, a teraz robimy nabór wśród IV klas, są grupy chłopców. Niestety, nasza przyszłość wciąż stoi pod znakiem zapytania, bo nie uzyskaliśmy wsparcia finansowego ze strony miasta i województwa.

Przed działaczami trudne miesiące na szukanie pieniędzy (na jeden sezon tylko dla grup młodzieżowych potrzeba około 60 tys. zł), a przed koszykarkami okres roztrenowania i aż pół roku przerwy do kolejnych rozgrywek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska