Stan wojenny w pamięci Opolan
Bałem się, że możemy kogoś skrzywdzić
Zbigniew Owczarek, emerytowany pułkownik Wojska Polskiego z Opola
- To były najdramatyczniejsze chwile w moim życiu. Dowodziłem wtedy 2. pułkiem czołgów. Tuż po północy 13 grudnia dostaliśmy rozkaz wyjazdu z Opola na strajkujący Śląsk, w okolice Rudy Śląskiej. Czułem niepokój i strach. Nie o siebie. Miałem pod komendą ponad 80 czołgów i blisko tysiąc żołnierzy. Bałem się, żeby przez przypadek nie wyrządzili sobie lub cywilom krzywdy. A mogło być różnie, bo jechaliśmy według zwykłych map samochodowych - wojskowych nie dostaliśmy - po ulicach, przez wsie i miasta, a żołnierze nie byli do tego przyzwyczajeni. Poza tym sam nie rozumiałem dokładnie, co się dzieje, a co dopiero żołnierze. Dlatego przed wyjazdem uczuliłem wszystkich, żeby zachowywali się przyzwoicie i nawet nie myśleli o użyciu broni. Bo przeciwko komu? Rodakom, braciom i siostrom? Na szczęście, żołnierze stanęli na wysokości zadania. Nie ucierpiał żaden z nich, z ich ręki nikt też nie doznał uszczerbku. Ale ulgę poczułem dopiero wtedy, kiedy wróciliśmy do koszar.