Dziś po południu na Małym Rynku w Opolu pojawili się zomowcy wyposażeni w pałki. Były też koksowniki, a także pojazdy z okresu stanu wojennego. Grozę tamtych lat budował głos generała Wojciecha Jaruzelskiego, który 13 grudnia 1981 roku obwieścił Polakom wprowadzenie stanu wojennego. - To był bandyta, który kurczowo trzymał się stołka - mówił Zbigniew Myśliński, który z boku przyglądał się inscenizacji. Za powrót do czasów stanu wojennego w Opolu odpowiada Stowarzyszenie 10. Sudeckiej Dywizji Zmechanizowanej.
- Chcieliśmy przypomnieć ten czas, bo nie wolno o nim zapominać, tymczasem wiele młodych osób nie chce nawet o tym słuchać - mówił Marek Morawski. - W tym roku to pierwsza taka impreza, ale chcemy, aby stała się cyklicznym wydarzeniem. I z roku na rok była ciekawsza.
Nie obyło się jednak bez incydentów. Narzekali zwłaszcza kierowcy, którzy mieli utrudniony dojazd z powodu sporej liczby widzów i zaparkowanych pojazdów.