Stara bieda

Rozmawiał Krzysztof ZYZIK
Krzysztof Dzierżawski
Krzysztof Dzierżawski
Z Krzysztofem Dzierżawskim, ekonomistą z Centrum im. Adama Smitha

- W przyszłym roku stawki podatkowe od osób fizycznych pozostaną na niezmienionym poziomie 19, 30 i 40 proc - zdecydował wczoraj rząd. Zwiększy się tylko, nieznacznie, kwota wolna od podatku, z obecnych 2 tys. 790 zł do 3 tys. 168 zł. Zamiast przełomu mamy kontynuację.
- Niestety. Okazało się, że rząd nie miał żadnej koncepcji naprawy finansów i całej gospodarki. Te decyzje, które dziś podjęto, to nic innego jak doraźna potrzeba skonsumowania projektu budżetu. Rząd był tak zajęty sprawami politycznymi, że żadnej dalekosiężnej propozycji gospodarczej nie był już w stanie przygotować. Rząd skazuje nas na kolejny rok ze skomplikowanym i niewydolnym systemem podatkowym.
- Rząd zdecydował jednak o likwidacji ośmiu ulg podatkowych, pozostaje tylko m.in. wspólne opodatkowanie dochodów małżonków oraz ulga na odsetki od kredytów mieszkaniowych.
- Byłbym zadowolony, gdyby zlikwidowano wszystkie ulgi, bo one niepotrzebnie zaśmiecają system podatkowy. Z doświadczenia wiadomo, że skoro oni dziś mówią, że zostawią trzy ulgi, to za chwilę może się okazać, że nie trzy, tylko sześć... Natomiast trzeba tu wyjaśnić, że wspólne opodatkowanie małżonków nie jest żadną ulgą. To jest po prostu opodatkowanie rodzin, a nie jednostki. W tym akurat nie widzę nic złego.
- Rząd mówi o symptomach ożywienia gospodarczego, maleje, wprawdzie nieznacznie, ale jednak, bezrobocie. Tymczasem niezależni ekonomiści wzywają, by bić na alarm.
- Bo brniemy w ślepy zaułek. Deficyt finansów publicznych sięga 50 miliardów złotych. Jest to kwota ogromna, w dodatku rosnąca z każdym rokiem. Tymczasem już w przyszłym roku przyjedzie nam zapłacić pierwszy rachunek za wejście do Unii Europejskiej - jakieś 20 miliardów złotych. To oznacza niewątpliwy kres możliwości funkcjonowania finansów publicznych w dotychczasowym kształcie.
- Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Pracodawców Prywatnych mówił kilka dni temu w tym miejscu o natychmiastowej potrzebie cięć wydatków, m.in. przebudowy systemu świadczeń społecznych, np. ubezpieczeń rolniczych.
- Nie rozumiem, dlaczego tak wielu ekonomistów mówi o tych świadczeniach rolniczych, które wcale nie są głównym problemem dla naszego budżetu. Kosztują nas 15 miliardów, czyli tyle samo, co nadpłaty do II filaru ubezpieczeń, o których nikt nawet nie piśnie. A przecież II filar okazał się pomyłką, jego likwidacja nie pociągnęłaby za sobą żadnych kosztów społecznych. Nie rozumiem, dlaczego niektórzy ekonomiści chcą krzywdzić rolników, a nie stać ich na decyzję o likwidacji II filaru. To byłaby prosta decyzja, nie pociągająca za sobą niepokojów społecznych.
- Wprowadzenie podatku liniowego - to też byłaby prosta decyzja?
- Sam podatek liniowy, choć jest słusznym rozwiązaniem, nie jest warunkiem naprawy gospodarki. Polska potrzebuje teraz w pierwszej kolejności zmniejszenia kosztów pracy, które są horrendalne. Kiedy 3,5 miliona Polaków nie pracuje, a połowa absolwentów dobrych szkół nie ma co ze sobą zrobić, to milczenie rządu w tej sprawie jest dramatem.
- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska