Staż absolwencki pozwala zdobyć doświadczenie

Lina Szejner
Absolwenci są grupą bezrobotnych, którym najtrudniej znaleźć pracę, bo ich umiejętności nie pokrywają się z wymogami rynku pracy.

Z treści ogłoszeń prasowych powstał popularny dowcip: "Zatrudnię młodą, atrakcyjną sekretarkę ze znajomością dwóch języków obcych, komputera, stenografii i 20-letnim doświadczeniem".
- Brak doświadczenia to jest właśnie najtrudniejsza bariera do przebrnięcia dla absolwentów - przyznaje Irena Lebiedzińska - z-ca kierownika Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu. Pracodawcy chcą zatrudnić "gotowego" pracownika i nie zamierzają ponosić dodatkowych kosztów wynikających z jego przyuczania się do zawodu. Jeśli zdarza się, że sami wysyłają pracownika na jakiś kurs, czy też studia podyplomowe, to taka decyzja wynika z wprowadzania nowej technologii lub innych koniecznych zmian organizacyjnych.
Absolwentem, zgodnie z ustawą o zatrudnieniu i bezrobociu, jest się tylko 12 miesięcy od dnia odebrania dyplomu ukończenia szkoły. W tym czasie młodzi mogą liczyć na pomoc, którą świadczą urzędy pracy osobom zarejestrowanym jako bezrobotne.

Najbardziej atrakcyjną formą dla młodych ludzi "po szkołach" były umowy absolwenckie. Umowę tego typu zawierał urząd pracy z pracodawcą, na jej mocy refundował on część wynagrodzenia absolwenta (nie więcej niż podstawowa wysokość zasiłku). Drugą część wynagrodzenia wypłacała firma. Absolwent, któremu udało się zacząć pracę na takich warunkach, zyskiwał więcej niż inni - czasowe zatrudnienie na umowie o pracę i wynagrodzenie wyższe niż koledzy, których skierowano na staże absolwenckie. Niestety, z tej formy w mijającym roku nie skorzystała żadna z osób zarejestrowanych w opolskim PUP.
- Wszystko z powodu braku pieniędzy na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu - informuje Irena Lebiedzińska. W 1998 roku takich umów zawarliśmy 123, w rok później - 194, jeszcze w 2000 r. - 137. W tym roku nie otrzymaliśmy na to funduszy. Jedyną formą pomocy, na jaką mogli liczyć absolwenci (nie licząc szkoleń i doradztwa), były staże absolwenckie.

Przy braku pieniędzy na umowy absolwenckie staż stał się marzeniem wielu absolwentów. Polega on na tym, że pracodawca - w porozumieniu z urzędem pracy - zatrudnia absolwenta na czas określony przez dany PUP (najczęściej 5-6 miesięcy), nie zawiera z nim umowy o pracę i nie ponosi żadnych kosztów. PUP wypłaca stażyście wynagrodzenie w postaci stypendium, które wynosi tyle, ile zasiłek dla bezrobotnych. Najważniejszą zaletą tej formy kontaktu z pracodawcą jest właśnie nabywane doświadczenie. Po odbyciu nawet kilkumiesięcznego stażu absolwent może już pisać w swoim CV, że ma doświadczenie zawodowe.

Przedtem urzędy pracy zawierały umowy stażowe na około rok. Z czasem, gdy pieniędzy w budżecie "pośredniaków" było mniej - zaczęto dzielić staże na większą liczbę absolwentów, żeby każdy skorzystał z tej możliwości choć przez pół roku lub kilka miesięcy. Zakłady pracy także chętnie zatrudniają absolwentów, ponieważ nie ponosząc żadnych kosztów, choć na pewien czas otrzymują pracownika.
- W minionych latach bardzo często otrzymanie możliwości skorzystania z umowy absolwenckiej lub stażu było jednocześnie szansą na otrzymanie stałej pracy - mówi Irena Lebiedzińska. Wtedy więcej pracodawców przyjmowało ludzi do pracy i jeśli szefowie dobrze oceniali stażystę, proponowali mu pozostanie w firmie, ale już na normalnych zasadach, czyli na umowie o pracę. Było to dla młodego człowieka korzystne także z tego względu, że znajdował się on w środowisku ludzi pracujących, wśród których krążyły informacje o ewentualnych miejscach pracy. Niestety, z roku na rok maleje liczba osób, które mogłyby skorzystać ze staży absolwenckich. Rok temu taką możliwość otrzymały 102 osoby, a w tym roku już tylko 45. W tym roku ze względu na brak pieniędzy nie skierowaliśmy ani jednego absolwenta do prac interwencyjnych, które także cieszyły się powodzeniem.

W tym roku wśród absolwentów, którzy podjęli pracę i wyrejestrowali się z PUP, najliczniejsza grupę stanowili absolwenci z wyższym wykształceniem (41 proc.). Choć i z dyplomem wyższej uczelni coraz trudniej o pracę, jednak drugą grupę młodych ludzi, którzy znaleźli pracę w ciągu roku po ukończeniu szkoły, stanowią absolwenci szkół policealnych i średnich zawodowych (27,7 proc.). Najmniej szans mieli na zatrudnienie byli uczniowie szkól zawodowych. Tylko niewiele ponad 24,3 proc. znalazło pracę (dane z PUP w Opolu).
Za pośrednictwem urzędu pracy w Opolu (gdzie jest najwiecej absolwentów) znalazło zatrudnienie blisko 60 proc. młodych ludzi. Pozostali szukali pracy przez ogłoszenia w gazecie.
Znacząca ich część nie pracuje jednak w wyuczonym zawodzie. Na podstawie informacji, którymi dysponują pracownicy opolskiego PUP, okazuje się, że wprawdzie dyplom ukończenia wyższej uczelni jest nadal biletem wstępu do rynku pracy, ale po niektórych kierunkach naprawdę bardzo trudno ją dostać.
Największe trudności w podjęciu pracy zgodnej z kierunkiem wykształcenia mają absolwenci inżynierii ochrony środowiska, nauczyciele i pedagodzy, a także technicy szkół zawodowych (ekonomicznych, mechanicznych, chemicznych i rolniczych). Łatwiej było znaleźć pracę w wyuczonym zawodzie ekonomistom, sprzedawcom, cukiernikom, mechanikom samochodowym, kucharzom i krawcom.

- Wybór kierunku studiów czy też szkoły zawodowej odbywa się obecnie na zasadzie owczego pędu - mówi Irena Lebiedzińska. Pewne kierunki nauki stają się modne, wybiera je bardzo wielu młodych ludzi, a szkoły i uczelnie starają się zapewnić tej młodzieży miejsca w szkołach zgodnie z jej wyborem. Po kilku latach rynek pracy nie jest w stanie wchłonąć tego "wysypu" nowych kadr.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska