Strażacy musieli przepiłować... obrączkę

sxc.hu
sxc.hu
Operacja, która musiała być przeprowadzona z chirurgiczną precyzją, trwała zaledwie dziewięć minut.

Mieszkanka Nysy poprosiła o pomoc strażaków, bo bardzo spuchł jej palec. Strażacy przyznają, że takie akcje to rzadkość. Częściej zdejmują zatrzaśnięte kajdanki.

Przepiłowywanie obrączki, które musiało być przeprowadzone z chirurgiczną precyzją, trwało zaledwie dziewięć minut.

Podobna akcja miała miejsce już kiedyś miejsce w Opolu.

- Ale znacznie częściej trafiają do nas prywatne osoby z zatrzaśniętymi kajdankami. Raz pomagaliśmy też policjantom - przyznaje Leszek Koksanowicz, rzeczniki Miejskiej Komendy Straży Pożarnej. - Inne nietypowe akcje to np. ściąganie legwana z drzewa, czy małpy z lampy ulicznej. Wszędzie daliśmy sobie radę.

Strażacy muszą być dziś przygotowani nie tylko na pożary, wypadki czy powodzie.

- Niedawno wzywani byliśmy np. do uwolnienia pani zatrzaśniętej w solarium - dodaje Aleksander Połoszczański, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska