Sylwester w nowej siedzibie

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Jeszcze przed północą wszyscy uczestnicy sylwestra byli ze sobą zaprzyjaźnieni i zabawa ruszyła na całego.
Jeszcze przed północą wszyscy uczestnicy sylwestra byli ze sobą zaprzyjaźnieni i zabawa ruszyła na całego.
Zabawa. W Prószkowie mniejszość witała Nowy Rok w bawarskich strojach, śpiewając niemieckie przeboje. Wieczór był tak udany, że uczestnicy już planują kolejne wspólne imprezy.

Inicjatorką sylwestrowej mniejszościowej zabawy była Sylwia Białończyk, zastępczyni przewodniczącego DFK. Wraz z koleżanką, Katarzyną Szylar ponad miesiąc temu wpadły na pomysł takiego właśnie witania Nowego Roku w nowej siedzibie prószkowskiego koła.

- Właśnie to, że ta siedziba jest i to wraz z wyposażoną w naczynia kuchnią i dużą salą do tańca, stało się kołem zamachowym naszego pomysłu - opowiada pani Sylwia. - W minionym tygodniu odbyło się spotkanie panów, którzy pracowali przy remoncie i adaptacji tego budynku i tam ustalił się ostateczny skład uczestników. Po to, by dla wszystkich wystarczyło miejsca przy stołach i do tańca impreza nie mogła być zbyt duża. Ale prawie 30 osób świetnie się bawiło.

Organizatorki zaplanowały m.in., że w programie znajdzie się wspólne śpiewanie po niemiecku i przygotowały odpowiednie teksty. Umówiono się także na "klimatyczne" kostiumy. Zarówno sukienki pań, jak i stroje panów miały nawiązywać do tradycji bawarskiej.
- I to się znakomicie powiodło - cieszy się Sylwia Białończyk. - Zdecydowana większość uczestników zaakceptowała konwencję i nawet panowie biegali po sklepach, szukając odpowiednich podkolanówek i szelek, co samo w sobie było formą sympatycznej zabawy. Zresztą kiedy właścicielka sklepu z ciuchami w Prószkowie zorientowała się, że jest popyt na takie rzeczy, natychmiast zareagowała i przywiozła z Niemiec zarówno sukienki, spódnice i bluzki, jak i krótkie bawarskie spodnie. Nie zawsze były skórzane, ale ich krój i styl nawiązywał do najlepszych bawarskich wzorców.

Jeden z uczestników wcielił się w rolę disc-jockeya i przygotował zestaw popularnych niemieckich przebojów, ale grano, oczywiście, także znajdującą się na topie polską muzykę biesiadną i utwory angielskie. Najbardziej znane przeboje nie tylko tańczono, ale i spontanicznie śpiewano we wszystkich tych językach.

Imprezę udało się przeprowadzić stosunkowo prostymi środkami, ale nie zabrakło ciepłego posiłku, kanapek, przekąsek, sałatek i ciast. Uczestnicy sami sfinansowali, a częściowo także przygotowali rozmaite potrawy.

- Do północy nawet ci, którzy wcześniej znali się tylko z widzenia, zdążyli się zaprzyjaźnić, więc klimat zabawy był z każdą godziną coraz lepszy - opowiada pani Sylwia. - Ostatnie dziesięć sekund przed dwunastą odliczaliśmy głośno. Punktualnie o północy strzeliły korki szampanów, a wraz z tym noworocznym napojem popłynęły także najlepsze życzenia.
Dobra zabawa trwała aż do trzeciej nad ranem. Dopiero wtedy pierwsi uczestnicy zaczęli opuszczać salę. Obiecywali sobie, że jak najszybciej spróbuja się spotkać na kolejnej mniejszościowej imprezie w tym samym miejscu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska