Szkielet w cztery miesiące

Maria Szylska
Dom w montażu był łatwy i tani.
Dom w montażu był łatwy i tani.
Przez rok mieszkali w bloku, by się przekonać, że to nie dla nich. Nim zaczęli budowę, zgromadzili wszystkie materiały. Posegregowane, czekały na odpowiedni moment.

Zdzisław Nowakowski przez kilka lat pracował w firmie wykonawczej specjalizującej się w budownictwie szkieletowym. Żona namówiła go, by założył własną. Zaczynał od drobnych zleceń. Z zarobionych pieniędzy Nowakowscy minimalne kwoty odkładali na życie, reszta szła na zakup narzędzi. Kiedy Zdzisław miał za sobą budowę sześciu domów, zabrał się za własny.
- Wybraliśmy projekt Alicji Licznerskiej, przede wszystkim dlatego, że był szybki, prosty i tani w realizacji. Kilka identycznych postawiłem wcześniej. Znam wiele budów, które były drogie i okazałe, ale ciągnęły się latami. Nie chciałem powielać tego rodzaju błędów - mówi Nowakowski.

Rodzina od kilku lat przemieszkiwała w różnych wynajętych domach na podopolskich wsiach.
- O własnym domu marzyliśmy od zawsze. Problemem był brak pieniędzy - twierdzi pani Bożena Nowakowska. - Kiedy powódź zalała wynajęty przez nas dom i musieliśmy przez rok mieszkać na osiedlu w Dobrzeniu, przekonaliśmy się, że to nie dla nas. Brakowało przestrzeni i swobody.
W ostatnim wynajętym domu Nowakowscy mogliby zostać do dziś, gdyby nie to, że jego właściciele wyjechali w góry, chcieli uruchomić jakiś interes i potrzebne im były pieniądze. Budynek trzeba było sprzedać.
- Gdybyśmy tam mogli zostać półtora roku dłużej, udałoby się zaoszczędzić więcej pieniędzy i nie byłby potrzebny kredyt - mówi pan domu. - To ostatnie mieszkanie miało jednak tę zaletę, że na terenie posesji był duży budynek gospodarczy. Tam składowałem materiały potrzebne do budowy domu. W zimie, gdy mniej było zleceń, segregowałem je, pakowałem, numerowałem. Dom w paczkach był kompletny, nim jeszcze trafił na plac budowy.

Szkielet wyrósł w ciągu kilkunastu dni.

Kilka lat wcześniej Nowakowscy kupili po okazyjnej cenie działkę budowlaną od gminy. W 1998 roku wylali ławy fundamentowe i doprowadzili inwestycję do stanu zero. Na dalszy ciąg trzeba było poczekać dwa lata. Budowa szkieletowca ruszyła pod koniec kwietnia 2001 roku. We wrześniu Nowakowscy byli na swoim. Sąsiad, który wyjechał na wczasy, nie chciał wierzyć, że w czasie dwutygodniowej nieobecności można tyle zdziałać. Szkielet domu był gotowy.
Nowakowski nie kryje, że jako budowlańcowi było mu łatwiej, bo mniejsze płacił koszty robocizny, mógł dopilnować, by wszystko przebiegało zgodnie ze sztuką.
Największy wydatek poniesiony w trakcie inwestycji stanowiło drewno. Na budowę poszło 30 kubików po ok. 850 złotych każdy. Dom został dobrze ocieplony - 15-centymetrową warstwą wełny mineralnej i styropianu. Dach kryje gont bitumiczny. Założyli ogrzewanie podłogowe - elektryczne. Miesięczne rachunki nie rujnują kieszeni - za grudzień Nowakowscy zapłacili 250 złotych.
Na dole gospodarze urządzili kuchnię, duży pokój dzienny, małą łazienkę z prysznicem oraz gabinet. "Urządzili", to, jak sami przyznają, zbyt wiele powiedziane. Kolory ścian pani Bożena przemalowywała sama już trzykrotnie. Koncepcja umeblowania kuchni zmieniała się kilka razy. W salonie pozostawiono miejsce na postawienie kominka. W przedpokojowej wnęce kiedyś stanie wbudowana ściana. Na poddaszu cztery sypialnie i łazienka czekają na wykończenie.

Zawsze planowali, że wprowadzą się na gotowe, ale nie udało się. Pani Bożena przyznaje, że początki nie były łatwe.
- Nie mieliśmy szamba, działała wygódka w kącie podwórza. Kąpaliśmy się u znajomych - przypominają. - Dom urządzamy w miarę posiadanych pieniędzy i czasu. Chcemy na dobre pomieszkać, przekonać się, jakie rozwiązania najlepiej się sprawdzą. Pocieszamy się, że nie musimy się nigdzie spieszyć. Teraz już nam nikt umowy nie wypowie.

Na prośbę właścicieli zmieniłam ich nazwisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska