Szkolny ciucholand

fot. Tadeusz Kwaśniewski
Rodzice pamiętają ze swoich szkolnych lat te koszmarne stylonowe fartuchy i bluzy. Dlatego mundurki nie wszystkim dobrze się kojarzą.
Rodzice pamiętają ze swoich szkolnych lat te koszmarne stylonowe fartuchy i bluzy. Dlatego mundurki nie wszystkim dobrze się kojarzą. fot. Tadeusz Kwaśniewski
Minister edukacji chce ubrać uczniów w mundurki. Według nauczycieli szkolny strój to temat zastępczy, a nie prawdziwy problem polskiej edukacji.

Zapis o możliwości wprowadzenia w szkołach wszystkich typów jednolitych strojów - jak poinformował wczoraj min. Roman Giertych - powinien się znaleźć w nowelizacji ustawy o systemie oświaty.
- A po co? - zastanawia się Wanda Sobiborowicz, prezes zarządu okręgu ZNP w Opolu - Nie widzę powodu, żeby minister decydował o tym, w czym uczniowie przychodzą do szkoły. On powinien się skupić na procesie wychowania i kształcenia, czyli sprawach dla edukacji najważniejszych.

Ministerstwo, namawiając do ubierania uczniów w mundurki, przekonuje jednak, że ma na względzie przede wszystkim bezpieczeństwo dzieci. Uniformy pozwolą bowiem dostrzec na szkolnych korytarzach nieproszonych gości, np. dilerów narkotykowych, a także ukrócić konkurowanie między sobą dzieci, pochodzących z rodzin o różnym statusie majątkowym.

- Ale nie ma mowy o żadnym przymusie - zastrzega Kaja Małecka, rzecznik MEN. - To rady rodziców w porozumieniu z dyrekcjami szkół będą decydować o obowiązku noszenia mundurków, o ich kroju i kolorze. Chcemy tym samym zwiększyć rolę rodziców w szkole, chcemy, żeby mieli wpływ na to, co się w niej dzieje.
Nauczyciele nie kryją zdziwienia, według nich minister Giertych próbuje wyważać drzwi dawno otwarte. Bo możliwość wprowadzenia w szkole jednolitego stroju zawsze była i niektórzy już dawno z niej skorzystali.

Forum nto

Forum nto

Komu są potrzebne szkolne mundurki? Zapraszamy do dyskusji na Forum nto

- Kiedy powstały gimnazja dujęzyczne pod egidą Towarzystwa Szkół Twórczych, wprowadziliśmy we wszystkich jednakowe odzienie. Nasi uczniowie noszą granatowe kamizelki ze znakiem szkoły i TST. Od święta dziewczyny zakładają jeszcze spódnice w szkocką kratę, a chłopcy granatowe spodnie - opowiada Joanna Raźniewska, dyrektor gimnazjum nr 9 w Opolu (przy III LO). - Jest bardzo wiele szkół w Polsce, które mają mundurki. Z tym, że one nie są wyrazem jakiejś uniformizacji, ale wyróżnikiem, wskazują na przynależność do pewnej elity.
I najczęściej to wcale nie dyrektorzy szkół mundurków nie chcą.

- Próbowałem je wprowadzić w naszym gimnazjum, ale niestety, ponad połowa uczniów i rodziców była przeciw - mówi Wojciech Rerich, dyrektor PG nr 8 w Opolu. - Dzieci nie chciały, bo uważały, że to obciach, a dorośli mi tłumaczyli, że ich na to nie stać.
Agata Lipińska, mama 14-letniej Kasi, też nie zamierza przyklaskiwać pomysłowi ministra. Jej zdaniem szkoła i tak dużo ją kosztuje, podręczniki są drogie, a tu jeszcze byłby dodatkowy wydatek.
- Strój i tak wcale nie odzwierciedla tego, co się ma w głowie - przekonuje Joanna Raźniewska. - A odgórne wprowadzanie jakiejś urawniłowki tylko zrodzi bunt. Hasło mundurek źle się kojarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska