Szlachetna Paczka. Dary trafiły do potrzebujących

Redakcja
- Najbardziej cieszy mnie wózek dziecięcy i łóżeczko dla rocznego synka. Dzieci dostały zabawki, na które mnie nie było stać. Cieszę się, widząc ile radości mają z tych prezentów - mówi Grażyna Czuba, która samotnie wychowuje czwórkę dzieci.
- Najbardziej cieszy mnie wózek dziecięcy i łóżeczko dla rocznego synka. Dzieci dostały zabawki, na które mnie nie było stać. Cieszę się, widząc ile radości mają z tych prezentów - mówi Grażyna Czuba, która samotnie wychowuje czwórkę dzieci. Sławomir Mielnik
363 rodziny z całego województwa otrzymały pomoc w ramach finału akcji Szlachetna Paczka. Wiele z nich prosiło jedynie o żywność i środki czystości.

- Najbardziej cieszy nas to, że nikt nie została bez pomocy. Opolskie, jako pierwsze województwo w kraju, znalazło darczyńców dla wszystkich potrzebujących rodzin, które mieliśmy w bazie. To znaczy, że Opolanie mimo kryzysu są wrażliwi na ludzkie nieszczęścia i potrafią się dzielić - cieszy się Marlena Płaska, koordynator wojewódzki projektu Szlachetna Paczka. - Radość w oczach dzieci i ich rodziców, kiedy rozpakowywali prezenty jest nie do opisania. Te emocje udzielały się również darczyńcom. Ci, którzy wręczali paczki osobiście płakali ze wzruszenia razem z obdarowanymi rodzinami - opowiada.

Jedną z obdarowanych jest Grażyna Czuba, która samotnie wychowuje czwórkę dzieci.
- Najbardziej cieszy mnie wózek dziecięcy i łóżeczko dla rocznego synka, bo to które miałam do tej pory zupełnie się już rozleciało - mówi kobieta. - Dzieci dostały zabawki, na które mnie nie było stać. Cieszę się, widząc ile radości mają z tych prezentów - dodaje.

Zasady Szlachetnej Paczki są proste. Jeden darczyńca przygotowuje paczkę dla konkretnej rodziny. - Czasami darczyńcom jest rodzina lub grupa przyjaciół, ale zdarzało się też, że pomoc organizowali wspólnie studenci całego roku albo wszyscy mieszkańcy danego bloku. Efekt był taki, że potrzebujący dostawali paczki warte nawet kilka tysięcy złotych - mówi Marlena Płaska.

Ubogie rodziny prosiły przede wszystkim o żywność i środki czystości. Często nie miały śmiałości, żeby chcieć więcej. - Widzieliśmy na przykład, że pięcioro dzieci śpi w jednym, niewielkim łóżku, bo rodziców nie stać na zakup kolejnych. Dopóki wolontariusze sam nie wpisali na listę, że potrzebne jest łóżko, nie wspomnieli o tym ani słowem. Uznali pewnie, że skoro przez tyle lat jakoś żyli, to i przez kolejne sobie poradzą - mówi Płaska.

Marlenie najbardziej utkwił w pamięci starszy mężczyzna, który poprosił o... ciepły sweter. - Bliscy się nim nie interesowali, mieszkał samotnie w maleńkim pokoiku. Nie stać go było na opał, więc w domu było potwornie zimno - wspomina. - Znalazł się darczyńca, który przygotował dla niego paczkę. Było w niej mnóstwo jedzenia, środków czystości, a na samym dnie leżał ten sweter. Mężczyzna, kiedy go zobaczył aż się popłakał. Może dla kogoś był to drobny gest, ale jemu sprawił tyle radości - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska