Szpital w Opolu wypisał 82-letniego pacjenta, a ten opuścił placówkę w samej piżamie. Tłumaczył, że nie mógł odebrać ubrań z depozytu

Mateusz Majnusz
Mateusz Majnusz
Sytuacja ta wywołała wiele emocji i niezadowolenia wśród całej rodziny
Sytuacja ta wywołała wiele emocji i niezadowolenia wśród całej rodziny UO
W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu doszło do niecodziennej sytuacji. 82-letni pan Jerzy ze Strzelec Opolskich, który przeszedł dwa udary, opuścił placówkę medyczną bez swoich ubrań, gdyż depozyt był już zamknięty. Incydent ten miał miejsce w piątek, 10 listopada, dzień przed Narodowym Świętem Niepodległości, gdy pracownicy szpitala odbierali wolne. Szpital przeprasza pana Jerzego, ale jego rzeczniczka jednocześnie zaznacza, że sprawy nie byłoby w ogóle, gdyby w tamtym dniu pacjent poinformował pracowników szpitala o swoim problemie.

Pani Anna, żona pana Jerzego, opowiedziała nam o całej sytuacji. Okazuje się, że jej mąż był pacjentem oddziału kardiochirurgii w USK w Opolu, podczas gdy ona w tym samym czasie leżała na oddziale rehabilitacji kardiologicznej w Głuchołazach. Pani Anna prosiła szpital, aby wypisanie męża odłożyć na wtorek, aby mogła go odebrać osobiście.

Pacjent został jednak wypisany już w piątek 10 listopada, ponieważ pozwalał na to jego stan po udanej operacji wszczepienia zastawki serca.

Pacjent wyszedł ze szpitala w samej piżamie

Gdy 82-latek opuścił oddział, miał na sobie jedynie piżamę. A gdy próbował odzyskać swoje ubrania, okazało się, że depozyt jest zamknięty.

- Mąż stał więc w samej piżamie w szpitalu i nie bardzo wiedział, co ma zrobić. Gdyby nie siostrzeniec, który po niego przyjechał, dał mu swoją kurtkę i zabrał do domu, to Jerzy musiałby do Strzelec Opolskich jechać PKS-em w samej piżamie – skarży się pani Anna.

Sytuacja ta wywołała wiele emocji i niezadowolenia wśród całej rodziny. Pani Anna skontaktowała się więc z Rzecznikiem Praw Pacjenta oraz poinformowała o całej sytuacji Narodowy Fundusz Zdrowia.

82-latek nikomu w szpitalu nie zgłosił problemu ani chęci zabrania swoich ubrań

Szpital stanowczo broni się przed zarzutami, twierdząc, że pacjent nie zgłosił nikomu braku możliwości odbioru rzeczy z depozytu. Rzecznik prasowy USK, Edyta Hanszke-Lodzińska, podkreśliła, że depozyt jest czynny w stałych godzinach, w dni robocze, i pacjent mógł zgłosić swoje potrzeby personelowi szpitala.

Przyznaje to także pani Anna, która nie ukrywa, że pan Jerzy nie poinformował personelu szpitalnego o potrzebie zabrania swoich ubrań z depozytu. Nie poszedł także na oddział, aby poinformować, że depozyt jest zamknięty. Wówczas bowiem – jak podkreśla rzecznik USK w Opolu - pacjent odzyskałby swoją własność.

- W piątek, 10 listopada Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Opolu pracował w trybie dyżurowym, w związku z wyznaczonym dla pracowników dniem wolnym za święto przypadające w sobotę 11 listopada. Tego dnia wypisaliśmy ponad 40 pacjentów, z czego kilkoro zgłosiło, że ma rzeczy w depozycie – tłumaczy Hanszke-Lodzińska.

Rzecznik prasowy USK przeprosił pacjenta i jego rodzinę zarówno telefonicznie, jak i chce to zrobić oficjalnie za pośrednictwem Nowej Trybuny Opolskiej. Zapewniła również, że pacjentowi przekazano informacje o możliwości odbioru rzeczy z depozytu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska