Tajemnicza śmierć w Leśnicy. Biegli nie wiedzą, dlaczego Olek zmarł

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
15-miesięczny chłopczyk miał na ciele obrażenia.

Sprawa śmierci dziecka ciągnie się od trzech miesięcy. Tragedia wydarzyła się w jednym z mieszkań w Leśnicy. Matka wezwała pogotowie do swojego synka, twierdząc, że Olek jest nieprzytomny. Gdy medycy przyjechali na miejsce, dziecko było już w stanie śmierci klinicznej. Lekarzom udało się przywrócić mu krążenie, ale po trzech dniach walki o jego życie w opolskim WCM-ie chłopczyk zmarł.

Lekarze stwierdzili u niego silny krwotok wewnątrzczaszkowy, który doprowadził do śmierci mózgu.

Chłopczyk nie pierwszy raz trafił do szpitala. Wcześniej miewał już urazy głowy i brzucha.
Sprawą zajęła się strzelecka prokuratura. Jedna z postawionych hipotez mówiła, że 15-miesięczny Olek mógł zostać pobity. By potwierdzić lub wykluczyć taką przyczynę śmierci, śledczy zlecili biegłym lekarzom, by wypowiedzieli się w sprawie.
- Niestety, otrzymaliśmy opinię, że ze względu na skomplikowany charakter obrażeń, w sprawie trzeba powołać zespół biegłych o różnych specjalnościach - mówi Henryk Wilusz, prokurator rejonowy. - To oznacza, że wyjaśnienie przyczyny śmierci może przedłużyć się o kolejne miesiące.

Matka dziecka przez pierwsze dni po tragedii nie pokazywała się w swoim mieszkaniu. Wyprowadziła się do swojej matki w Zdzieszowicach. Teraz wróciła do Leśnicy. Jej dwóch synów (najstarszy ma 6 lat) jest pod stałym nadzorem pracowników OPS-u.

- Monitorujemy, czy dzieci są dobrze traktowane i czy nie dzieje im się krzywda - zapewnia Marianna Malinowska, kierownik OPS-u.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska