Na mój wniosek Rada Powiatu zajęła się tą sprawą i wydała oświadczenie sprzeciwiające się likwidacji sądu - mówi Krzysztof Puszczewicz, szef PO w powiecie. - Może i się narażę komuś w Opolu, ale nie mogę tego tak zostawić.
Oświadczenie radnych powiatowych jest dość dyplomatyczne, ostrzej obeszli się z projektem ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina wójtowie, burmistrzowie i starosta z powiatu brzeskiego (oraz gminy Popielów), którzy we wtorek podpisali wspólny protest.
Pomysły ministra nazwali nieracjonalnymi, nieuzasadnionymi, krzywdzącymi i skandalicznymi.
Przypomnijmy: projekt rozporządzenia zakłada, że w ponad 100 miastach w Polsce zamiast samodzielnych sądów powstaną wydziału zamiejscowe większych sądów rejonowych. W Brzegu miałyby działać zamiejscowe wydziały nyskiego sądu: karny, cywilny oraz rodzinny i nieletnich.
Zniknąłby przede wszystkich wydział ksiąg wieczystych. - To oznaczałoby, że trzeba byłoby przewieźć wszystkie księgi do Nysy - mówi Iwona Twardzik, prezes Sądu Rejonowego w Brzegu. - Nie wiem, czy tamten sąd byłby to w stanie pomieścić, ale nie o to chodzi. Nasz sąd osiągnął bardzo dużą sprawność w działaniu ksiąg wieczystych, mamy m.in. wprowadzoną elektroniczną księgę, nie ma dużych zwłok w wydawaniu odpisów. Cały ten trud sekretariatu i referendarzy orzekających w wydziale poszedłby na marne.
Jeżeli projekt nie będzie zmieniony, z gmachu przy ul. Chrobrego zniknęłoby też biuro podawcze, archiwum, informacja i kasa. Mieszkańcy powiatu nie mogliby składać wniosków i pozwów, odbierać odpisów orzeczenia, kupować sądowych znaczków, czy zasięgać informacji o sądowym postępowaniu.
- Cała korespondencja musiałby być przesyłana do Nysy - mówi prezes Twardzik. - Dla policji, prokuratury, urzędu skarbowego, starostwa i innych instytucji oznacza to dodatkowe koszty i czas.
Z Brzegu wynieśliby się też kuratorzy sądowi. - Co byłoby z dyżurami dla osób skazanych? Stawianie się w Nysie przekraczałoby możliwości finansowe niektórych osób - ocenia szefowa brzeskiego sądu. Ale podkreśla przy tym, że to wszystko gdybanie, bo zmiany, które miałyby wejść w życie 1 lipca są dla wszystkich zagadką.
Jeszcze większą zagadką jest uzasadnienie i kryteria, którymi kierował się minister i jego urzędnicy. W projekcie nie ma bowiem słowa uzasadnienia i - jak można się tylko domyślać - dyktowany on jest przewidywanymi oszczędnościami.
- Dokonywanymi kosztem najuboższych osób, którym utrudni się dostęp do sądu - skarżą się samorządowcy.
Jedynym podanym kryterium dokonywanych cięć jest liczba sędziowskich etatów - zmiany dotyczą tylko tych sądów, gdzie pracuje mniej niż 15 sędziów. Ale i tu są niekonsekwencje. W Brzegu jest ich 13, czyli tylu, ilu sądzi w sądzie w Strzelcach Opolskich, który ma pozostać samodzielny. W dodatku nie bierze się pod uwagę liczby spraw, których, mimo nie zmienianej od lat liczby sędziów, wciąż przybywa - jest ich rocznie już ponad 20 tysięcy.
- Przykre jest to, że to bardzo nagła informacja, która pojawia się bez wcześniejszych konsultacji - podsumowuje prezes Twardzik. - Już nie mówię o konsultacjach z sądem, ale przede wszystkim z mieszkańcami, starostwem czy gminami.
Czarno swoją przyszłość widzą pracownicy, których jest w Brzegu około 70: - Dla nas to być albo nie być, bo w najlepszym przypadku możemy stanąć przed wyborem: dojazdy samochodem do Nysy albo zmiana pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?