Terror na Malinie. Chuligani zastraszają świadka

Policja w Opolu/Archiwum
Czterech z ośmiu chuliganów zostało zatrzymanych, ale po usłyszeniu zarzutów wyszli i na wolności czekają na rozprawę.
Czterech z ośmiu chuliganów zostało zatrzymanych, ale po usłyszeniu zarzutów wyszli i na wolności czekają na rozprawę. Policja w Opolu/Archiwum
- Policjanci powiedzieli bandziorom, że będę przeciwko nim zeznawał i teraz nie mam życia - skarży się jeden z mieszkańców dzielnicy. - Grożą, że mnie zabiją, chcą przejechać samochodem.

- Spodziewałem się, że będą z tego same kłopoty, dlatego nie chciałem być świadkiem. Zastrzegłem policjantom, żeby nie ujawniali mojej tożsamości, bo ci ludzie są zdolni do wszystkiego - mówi jeden z mieszkańców dzielnicy.

Mężczyzna twierdzi, że w ostatnich dniach chuligani uderzyli ze zdwojoną siłą. - Na początek grudnia sąd wyznaczył rozprawę, podczas której mam być jednym ze świadków i dlatego oni próbują mnie zastraszyć. Obrzucili mi dom petardami, grozili moim bliskim, a Piotr. N., który jest prowodyrem tej bandy stwierdził, że mnie zabije i wywiezie do lasu. Chciał też wjechać we mnie samochodem, w ostatniej chwili odbił kierownicą i wrócił na drogę - opowiada.

O chuliganach z Maliny pisaliśmy na początku stycznia. Mieszkańcy dzielnicy skarżyli się wówczas, że grupa ośmiu mężczyzn w wieku od 20 do 30 lat od wielu miesięcy ich terroryzuje. Chuligani próbowali rozjeżdżać ludzi autami, wybijali szyby, straszyli, że spalą domy.
W trakcie pasterki pili w kościele alkohol, skakali po ławkach, uderzyli też butelką w głowę interweniującego mężczyznę. Czterech z ośmiu chuliganów zostało zatrzymanych, ale po usłyszeniu zarzutów wyszli i na wolności czekają na rozprawę.
- N. to jest czubek. Nie wiem, czy nie zechce zrobić krzywdy komuś z moich bliskich, dlatego zadzwoniłem do sądu i powiedziałem, że nie będę zeznawał. Usłyszałem, że jeśli sam nie przyjdę na rozprawę, to doprowadzi mnie policja - mówi rozgoryczony mieszkaniec Maliny.
Mężczyzna ma żal do policji, mówi, że zmusiła go do bycia świadkiem, ujawniła bandziorom jego personalia, a na koniec zostawiła bez pomocy.
Przeczytaj też: Chuligani z Maliny odpowiedzą za nękanie?
- Gdy o sprawie zrobiło się głośno, to policjanci przynajmniej częściej się u nas pojawiali. A teraz wolą łapać pijanych rowerzystów, niż zająć się bandziorami, przez których żyjemy w strachu - mówi. - Porządek był tylko wtedy, gdy skrzyknęli się kibice i przyjechali na Malinę spuścić Piotrowi N. i jego bandzie łomot. Wtedy chłopaki chodzili jak trusie, bo bali się o własną skórę.
O zajęcia stanowiska w tej sprawie poprosiliśmy Komendę Wojewódzką Policji w Opolu. - Świadek może skorzystać z prawa do zastrzeżenia swoich danych, o czym jest pouczany podczas przesłuchania. W przypadku o który pani pyta z tego prawa nie skorzystano - napisał Jarosław Dryszcz z KWP.
Czytelnik twierdzi, że choć prosił o to, gdy był przesłuchiwany, policjanci dopiero wczoraj kazali mu napisać pismo, w którym prosi o utajnienie jego danych. - To jest absurd, bo przecież oni i tak już wiedzą - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska